Teksty Magisterium

 powrót


Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Nietolerancja, plotki i złoścliwości


Wielce Czcigodny Ojcze Zoffoli!
Otrzymałem dwa egzemplarze książki Herezje Ruchu neokatechumenalnego i broszurę Msza św. jest najważniejsza ("La Messa é tutto"). Całą należność wysyłam równocześnie.
Co do treści książki, którą pochłonąłem jednym tchem, muszę Ojcu powiedzieć, że ją całkowicie aprobuję.
Ja również miałem to nieszczęście, wraz ze swoją żoną i córką, należeć do tego Ruchu, a utkwiłem w nim na długo, gdyż wędrowałem tą "Drogą" całych 8 lat.
Mogę pokrótce potwierdzić informacje, które Ojcu przekazali inni neokatechumeni, a które Ojciec przytacza w swoim dziele. Pewnego razu jedna z sióstr powiedziała, że odbyła dziewięć pierwszych piątków miesiąca ku czci Najświętszego Serca. Oby o tym nigdy nie wspomniała, ponieważ katechiści szydzili sobie z niej, wykpiwali ją.
Inną starszą siostrę, obecnie już nieżyjącą, a była to osoba nadzwyczaj religijna, do tego stopnia, że złożyła ślub czystości, otóż katechiści, pchając swe paluchy we wszystkie jej sprawy najbardziej intymne, zapytali ją, czy po śmierci męża nie miała stosunków seksualnych z innymi mężczyznami, inną zaś dziewczynę doprowadzili do wyznania, iż dopuszczała się masturbacji, itd.
Starali się też o to, by na tych skrutyniach nie brakło nikogo, a trwały one tygodniami.
Gdy miało się zacząć moje skrutynium, zapytałem, czy to ma być spowiedź publiczna, odpowiedzieli, że nie, lecz nie dali żadnego wyjaśnienia. Koniec był taki, że odesłali mnie na niższy stopień, ponieważ uznali, że jeszcze nie jestem dojrzały.
Stało się to dla mnie okazją, by opuścić ich na zawsze. Spodziewałem się, że jako dobrzy pasterze zrobią wszystko, by z powrotem przywieść do owczarni zagubioną owieczkę, której zresztą oni sami chcieli się pozbyć. Lecz nigdy się u mnie nie pojawili, a podobnie też inni bracia, z którymi wymieniało się pocałunki i uściski, nie okazali mi odtąd żadnej przyjaźni.
Nie wydaje mi się, że odsunięto mnie z tej racji, że mówiłem o wypadkach nietolerancji, plotkowania i różnych złośliwości. Nie mówiąc już o sprzedawaniu majątku (były to wydarzenia tak naganne, że zbyt przykro mówić mi o nich!).
Wdzięczny jestem Bogu, że otworzył mi oczy i dopuścił do sytuacji, która skłoniła mnie do odejścia od nich.
Polecam się Ojca modlitwom i zapewniam, że jestem całkowicie do dyspozycji, gdyby chodziło o ewentualne informacje (zawsze potwierdzone podpisem).

Oddany w Panu

(List podpisany)


Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
strona główna