powrót

 
••••••
  • Rozmowa z prof. Johnem Laughlandem
  • Rekomendacje
     
    ••••••
    I. Obumierające Państwo
    II. Faszyści i Federaliści
    III. Utrzymanie Centrum
    IV. Ideologia europejska
    V. Zagadnienia pieniądza
    VI. Nowy Światowy Ład
    VII. Kontynent w Niemocy
  • Przypisy
  • Bibliografia
     
    ••••••
  • Zamówienie
     
    ••••••

  • V. Zagadnienia pieniądza

    Wszystkie dobra muszą mieć wyznaczoną cenę, gdyż dzięki temu zawsze będą wymieniane i w ten sposób powstają związki pomiędzy ludźmi.
    ARYSTOTELES

    Typowe dla apolitycznej mentalności, która jest natchnie-niem ideologii europejskiej, jest to, że plan stworzenia politycznej jedności w Europie skupia się wokół waluty i centralnego banku. We współczesnej Europie nie ma kogoś takiego, jak Garibaldi czy Bismarck, kto ogłosiłby w sposób jawny zamiar utworzenia nowego państwa. Istnieje jedynie technokratyczny plan wprowadzenia tyl-nymi drzwiami niejawnej unii politycznej, przez utworzenie cen-tralnego europejskiego banku i zastąpienie walut narodowych nową, centralnie zarządzaną walutą europejską. Europa stanęła, by tak rzec, wobec możliwości wprowadzenia narzędzi siły państwa (lub superpaństwa) bez propozycji skanalizowania użycia tej siły przez autorytatywne struktury usankcjomowanej politycznie konstytucji. Nigdzie faktycznie mylenie władzy z siłą nie jest większe niż w kwe-stiach walutowych.

    Technokraci, jak pokazuje historia Saint Simona, od dawna zafascynowani byli potęgą banków ze względu na ich typowo apoli-tyczną siłę. Jacques Attali i Jacques Delors są też tego przykładem. Pierwszy, biograf Warburga, pragnął, aby jego kariera w przedsion-kach władzy ukoronowana została prezesurą "Banku Europejskie-go". Drugi w tym samym czasie rozpoczął karierę jako urzędnik Banku Francuskiego, a zakończył projektem wspólnej waluty.

    Argumenty na rzecz unii monetarnej rzadko są jawnie polityczne. Jej zwolennicy mają na ogół skłonność do ukrywania politycznego znaczenia swoich propozycji. Za zasłoną technokratycznego żargonu na temat sterowania pieniądzem, kosztów transakcji i wymagań wspólnego rynku ukrywane są polityczne i ustrojowe zagadnienia o największym znaczeniu.

    Ta zasadnicza zmiana ekonomicznej i politycznej struktury Europy, nie wspominając już o stylu życia jej obywateli, przepro-wadzana jest w imię internacjonalizmu, przy nieobecności jakiej-kolwiek poważnej refleksji na temat tego, co byłoby najlepsze dla międzynarodowego systemu monetarnego jako całości. Zamiast przyjrzeć się alternatywnym systemom monetarnym i rozważyć ich względne zalety, architekci europejskiej unii walutowej zdecydowa-li się po prostu odtworzyć na poziomie ponadnarodowym ten sam system monetarny, który istnieje we wszystkich krajach świata. W szczególności poświęcono niewiele uwagi zgodności między obec-nym światowym systemem monetarnym i wartościami rynkowymi, do których przywiązanie deklaruje każdy.

    Pieniądz, rynek i społeczeństwo

    Zdrowy pieniądz (...) został pomyślany jako instrument ochrony wolności obywatelskich przed despotycznymi zaku-sami ze strony rządów. Ideologicznie należy do tej samej klasy, co konstytucje polityczne i karty praw.
    LUDWIG VON MISES2

    W dwudziestym wieku świat zagubił się w zagadnieniach monetarnych i błądzi teraz w ciemnym lesie. Zapomniano, jak na-prawdę funkcjonuje pieniądz i jakie ma znaczenie jako element twórczy wolnego społeczeństwa. Stało się tak z winy złudzenia, że pieniądz jest w zasadzie instrumentem władzy państwowej lub prze-jawem siły gospodarki. Żyje się w całkowitej niewiedzy o tym, jak działały systemy monetarne, nawet stosunkowo niedawno.

    Pieniądz jest towarem wybranym przez rynek, jako wspólny środek wymiany. W każdym nie komunistycznym społeczeństwie istnieje wymiana dóbr i usług, a pieniądz wywodzi się z ludzkiego pragnienia, aby ta wymiana była pokojowa i wzajemna. Jest przejawem współmierności ludzkiego działania. Służy do wyrażania w tym samym języku praw sprzedawcy i kupującego do różnych rzeczy.

    Pieniądz jest wyższy cywilizacyjnie od najbardziej prymi-tywnej formy wymiany, jaką jest wymiana barterowa. Człowiek, który pragnie czegoś, co posiada inny, może nie mieć tego, czego chce ten drugi. Pojawia się wówczas zwykle pewien towar, który wszyscy przyjmują jako zapłatę za dobra czy usługi, wiedząc, że mogą wymienić ten towar na inne dobra lub usługi. Jeżeli towar ten wejdzie w obieg, staje się pieniądzem, a jego wartość - podobnie jak innych towarów - określa popyt i podaż.

    W różnych czasach i miejscach rolę pieniądza odgrywały różne towary. W najbardziej prymitywnych systemach ekonomicz-nych służyły do tego woły, muszelki lub buszle pszenicy. Na po-czątku tego stulecia pewien antropolog odkrył ogromne nieruchome okrągłe kamienie używane jako pieniądze na mikronezyjskiej wy-spie Yap3. W bardziej współczesnych nam czasach, na przykład w krajach komunistycznych, gdy oficjalna waluta straciła wartość lub w sytuacjach innych zaburzeń finansowych, takie dobra jak papie-rosy stawały się prawdziwą walutą. W Rumunii za czasów Cauce-scu wszelkie istotne opłaty (łapówki dla nauczycieli, honoraria lekarzy) regulowano paczką Kentów.

    Niektóre towary były jednak używane jako środek płatniczy częściej i dłużej niż inne. Były to szlachetne metale, złoto i srebro. Doszukiwano się różnych przyczyn ich popularności, od mistycz-nych do praktycznych. Metale te są na przykład wystarczająco trwa-łe i plastyczne, by zrobić z nich monety, które będą długo służyć. Oprócz właściwej im atrakcyjności szlachetne metale charakteryzu-je fakt, że roczne ich wydobycie jest niewielką częścią całkowitej ich ilości będącej w obiegu. W szczególności dotyczy to złota, któ-rego wartość nie ulega dzięki temu dużym wahaniom.4

    Traktowanie pieniądza jako towaru widać w nazwach walut. Jak to pokazuje Adam Smith, angielski "funt" za czasów Edwarda I był to funt srebra wagi Tower. Francuski livre zawierał w czasach Karola Wielkiego funt srebra wagi Troyes. Szyling początkowo był też jednostką wagi5. Marka liczyła około 0.234 grama - stała się ona podstawową urzędową jednostką wagi w Essligen w Niemczech w 1524 r.6. Szekel był początkowo żydowską jednostką wagi (około połowy uncji), a hebrajskie słowo "szekel" oznacza "ważyć".

    Towar wybrany jako pieniądz staje się standardową jednostką wszelkich bogactw. Każdy wybrany do wymiany towar ma (lub powi-nien mieć) własną wartość, niezależną od funkcjonowania w roli pie-niądza. Jak zobaczymy, dwudziesty wiek niefortunnie stracił z oczu tę ważną prawdę i w rezultacie nie istnieje światełko, które poprowadziło-by go przez ciemne i zdradzieckie zarośla zagadnień pieniężnych.

    W szczególności zapomniano, że pieniądz nie tworzy i nie powinien tworzyć państwa. Państwo może jednak zapewniać mu zdrowie pilnując przestrzegania umów, co powinno stać się częścią jego całkowitego systemu utrzymywania rządów prawa. Pieniądz nie jest wiec "polityczny" w sensie bycia przedmiotem codziennej gorącej dysputy, ale jest wysoce polityczny jako ważny element bu-dowy państwa. Podobnie jak konstytucja, pieniądz określa warunki wzajemnych relacji obywateli.

    Pogląd, że pieniądz tworzy państwo, jest niestety bardzo stary, choć pogląd przeciwny ma nawet starszy i bardziej szlachetny rodowód. Od najdawniejszych czasów głowa króla lub cesarza była wybijana na monetach, co stwarzało wrażenie, że pieniądz był ema-nacją jego potęgi. W rzeczywistości jednak państwowy emblemat na monecie daje państwu nie większe prawa do ingerowania w war-tość pieniądza niż emblemat państwowy w sądzie daje królowi czy księciu prawo do wpływania na proces sadowy. Edmund Burke, który obdarzony był rzadkim i błyskotliwym rozumieniem konstytu-cyjnej roli pieniądza, napisał: "Mamy wysokie mniemanie na temat władzy ustawodawczej, ale nigdy nam się nie śniło, żeby parlamen-ty miały jakiekolwiek prawo do gwałcenia własności, uchylania przepisów lub wprowadzania waluty własnego pomysłu w miejsce faktycznie istniejącej i uznanej przez prawo narodów".7

    Despotyczni książęta psuli zwykle walutę dla swego osobistego zysku. W wielu przypadkach wynikało to nie tylko z chciwości, ale miało głębsze cele polityczne. Na przykład francuski król Filip Piękny (1285-1314) zasłynął z rabowania kraju dla finansowania swych nieustających wojen dynastycznych. Opodatkowywał (i ostatecznie zniszczył) targi Szampanii, która w czasach Średniowiecza była ośrodkiem lokalnego i międzynarodowego handlu, oraz nieustannie nakładał podatki o charakterze konfiskaty na różne grupy i organizacje posiadające pieniądze.8 Uważa się go teraz za pierwszego francuskiego króla, który stosował dewaluację waluty jako sposób zwiększania dochodów. Dante przekazał potomności jego imię obciążone piętnem infamii, mówiąc: "jego fałszywe pieniądze spowodowały nad Sekwaną niedolę".9

    Rozwiązanie przez Filipa w 1308 r. bogatego Zakonu Tem-plariuszy, który dzięki duchowej kontroli nad walutą i wymianą za-graniczną miał kluczową rolę w rozwoju międzynarodowych finansów,10 było jednak czymś więcej niż zwykłą grabieżą ich fun-duszy przez królewski skarbiec. Była to część ogólnego ataku Filipa na duchową władzę, która w tych czasach odgrywała rolę hamulca dla despotycznej władzy zachłannego króla. To właśnie on areszto-wał papieża w Rzymie i przeniósł papiestwo do Awinionu. (Od cza-sów starożytnego Babilonu władza nad pieniędzmi przysługiwała dziedzinie ducha. Świątynie pełniły ważne funkcje bankierskie, da-jąc kredyty i ściągając podatki. Wyjaśnia to, skąd Chrystus znalazł w świątyni handlarzy walutą, których przepędził.) Atak Filipa Pięk-nego na Templariuszy, będący częścią ogólnego planu wzmocnienia władzy państwowej, jest, jak to zobaczymy, historycznym precedensem dla nacjonalizacji przez rządy centralnych banków w XX stuleciu.

    Współcześni dyktatorzy podobnie łączą uciskanie własnych ludów z surowymi ograniczeniami sposobów używania pieniądza. Jeden z najbardziej okrutnych komunistycznych reżimów - reżim Pol Pota, słynący z wyniszczenia jednej trzeciej populacji Kambo-dży - udoskonalił system komunistyczny, ogłaszając wszelkie pie-niądze za nielegalne.11

    Dlatego ci, którzy szanują rządy prawa, starają się zawsze kierować władzę państwową w ramy sprawiedliwości zarówno w dziedzinie monetarnej, jak i politycznej. Twierdzą, że istotną częścią ludzkiej wolności w systemie prawa jest możliwość posiadania i wymieniania własności, nie będąc okradanym przez państwo czy inne jednostki. Ludzie są naprawdę wolni tylko wtedy, gdy system prawny chroni prawo jednostek do posiadania i wymieniania dóbr i usług. Utrzymywanie rządów prawa wymaga, aby państwo miało możliwość przymusu wobec przestępców; prawo własności określa, kiedy i gdzie powinna interweniować policja. To dlatego swobodna działalność ekonomiczna jest częścią ogólnej struktury prawnej, narzucającej warunki społecznego pokoju, i dlatego zasada zdrowego pieniądza jest centralnym elementem klasycznego liberalizmu. Ponieważ działalność Fludzka jest nieodłącznie związana z pragnieniem wymiany dóbr i usług w duchu wzajemności, uspołecznienia i w zgodzie z prawem, jasne jest, że zdrowy pieniądz jest samym sercem każdej cywilizowanej ludzkiej społeczności.

    Przeciwnie, jeżeli państwo używa według swego uznania si-ły do ograniczania działalności gospodarczej albo do zmiany wa-runków zawartych umów, wówczas nie chroni ono praw własności, a jego obywateli nie można nazwać wolnymi.

    Jak twierdzi John Locke:
    "Przyczyną, dla której [określenie waluty w przeliczeniu na metal szlachetny] nie może być zmienione, jest to, że władza pu-bliczna jest gwarantem wywiązywania się przez jednostki ze wszystkich legalnych kontraktów. Jednak człowiek jest zwolniony z wywiązania się z umowy, jeżeli dzięki ustalonej i legalnej denominacji zmienia się ilość srebra (...) zarówno właściciel ziemski, jak i kredyto-dawca pozbawieni są 20% tego, co ustalili i co jest ich należnością..."12

    Dwie podstawowe instytucje, które chronią ludzką wolność - to system prawny i mechanizm wolnych cen. Mechanizm ten ko-ordynuje ludzką działalność w systemie, w którym zapewnione są prawdziwe prawa. Pozwala on wyłonić się zbiorowemu ładowi z chaosu indywidualnych zamierzeń i pozwala każdej jednostce ko-rzystać ze swych praw stosownie do tego, ile ich posiada. Rynkowe działanie mechanizmu wolnych cen jest w tym sensie prawdziwym plebiscytem (a nie większościowym systemem przedstawicielskim). Dzięki niemu głos każdej jednostki, niezależnie od jej pozycji spo-łecznej, staje się słyszalny. Ta funkcja pieniądza, jaką jest wyraża-nie praw i obowiązków, zostaje w gospodarce planowej zniszczona, ponieważ popyt nie ma wpływu na podaż, a podaż jest sterowana przez centralny dyktat, a nie przez potrzeby konsumentów i produ-centów, wyrażane za pośrednictwem mechanizmu cenowego.

    W czasach współczesnych dla uwolnienia ekonomii od pań-stwowej teorii pieniądza najwięcej zrobiła austriacka szkoła eko-nomiczna (szczególnie Friedrich von Hayek i Ludwig von Mises) Teoria ta, podobnie jak teoria prawnego pozytywizmu, na której się opiera (prawny pozytywizm utrzymuje, że nie istnieją niezależne moralne czy prawne wartości i że sprawiedliwość jest tym, czym chce widzieć ją państwo), osiągnęła apogeum w Niemczech pod koniec dziewiętnastego wieku, a jej szczytowym osiągnięciem była The State Theory of Money Georga Friedricha Knappa. Ta prawdo-podobnie zrodzona w Niemczech teoria jest teraz bardzo szeroko roz-powszechniona. Na przykład w 1953 r. Amerykańska Izba Handlowa stwierdziła dosadnie: "Pieniądz jest tym, czym rząd mówi że jest"13

    Oprócz jej oczywistego autorytaryzmu, państwowa teoria pieniądza ma skłonność do ignorowania najistotniejszej roli pienią-dza - tego, że działa on jako środek wymiany pomiędzy jednostka-mi. Ma również skłonność do postrzegania pieniądza wyłącznie z makroekonomicznego punktu widzenia. W najlepszym wypadku traktuje walutę jako miarę całkowitej wartości produkcji, w najgor-szym - jako instrument, za pomocą którego państwo może tę pro-dukcję kontrolować. Pogląd ten jest nominalistyczny, ponieważ zgodnie z nim pieniądz nie ma wartości sam w sobie (esencji), ale wywodzi swą wartość wyłącznie z aprobaty państwa. Monetarny nominalizm koresponduje wprost z poglądem, że na świecie nie ist-nieje żadne prawo naturalne i że rolą państwa wobec braku niezależ-nych standardów wartości jest wydawanie społeczeństwu rozkazów. Przeciwnie, pogląd, że pieniądz jest dobrem, które ma wartość nieza-leżną od swej roli pieniądza, koresponduje wprost z przeświadczeniem, że istnieją prawne i moralne wartości niezależne od woli państwa i pań-stwo ma obowiązek je chronić. Państwo ma obowiązek dbać o zdrowie waluty dokładnie tak, jak o szacunek dla zasad prawa.

    Dodawanie przez księcia miedzi do złotych monet traktowano od najdawniejszych czasów właśnie jako naruszenie prawa naturalnego. Ponieważ poczynając od połowy siedemnastego wieku monety w coraz większym stopniu były zastępowane przez banknoty, klasyczni liberałowie usiłowali uzyskać pewność, że "zawartość" opartej na zaufaniu waluty nie będzie przedmiotem dowolnej manipulacji ze strony państwa. Ustalono zatem, że posiadacz banknotu ma prawo zamienić na żądanie swój banknot na określoną uprzednio, umowną ilość złota. Banknoty nie mogłyby się pojawić, gdyby takie prawo nie zostało zagwarantowane. Współczesne banknoty były początkowo kwitem za złoto zdeponowane u złotnika. Ponieważ te kwity zastawne weszły w obieg (oznacza to, że ludzie zaufali dobrej opinii złotnika), zaczęły być używane jako pieniądze.14 Odkąd w przededniu I Wojny Światowej zarzucono zasadę pokrycia w metalu, ten prosty mechanizm został zlikwidowany.

    Gdy rozkwitła nowoczesna bankowość, gwarancja wymiany banknotu na złotą monetę przestała być rozumiana jako techniczny mechanizm, wybrany ze względów ostrożności jako skuteczny spo-sób zarządzania walutą. Zamiast tego była ona zasadą określającą relacje pomiędzy emitującym walutę a jej użytkownikiem. W ten sposób prosta zasada, która rządzi wolnym rynkiem - zasada prze-strzegania umów - zwyciężyła również i w dziedzinie monetarnej. Oddzielenie waluty od określonego i niezmiennego parytetu złota czyni natomiast wartość pieniądza zabawką w ręku polityków.

    Z przestrzegania tej zasady wynika wiele praktycznych ko-rzyści w dziedzinie monetarnej. Jeżeli użytkownik pieniądza doj-dzie do wniosku, że bank emisyjny nie jest godny zaufania, może zwrócić banknot, który przestał pełnić rolę wskaźnika wartości, i odebrać swoje złoto. Zamiana banknotu na złoto służy ograniczaniu ilości opartego na zaufaniu pieniądza w obiegu. Inaczej mówiąc, ilość pieniądza w obiegu oparta jest na zaufaniu i potrzebach rynku. Jest to sposób automatycznej i zdecentralizowanej regulacji podaży pieniądza, a przez to całej gospodarki. Równowaga sił pomiędzy wytwórcą i użytkownikiem pieniądza jest również potężną bronią przeciwko złym wytwórcom. Podobnie kwota kredytu w gospodar-ce, którą współcześni ekonomiści nazywają podażą pieniądza, zale-ży od potrzeb rynku, a nie od decyzji państwa.

    Zapewnienie pokrycia waluty w metalu nie oznaczało "przywiązania" czy "umocowania" waluty do złota. Przeciwnie, było to używanie złota - lub raczej jego substytutów - jako waluty. Oznaczało to, że wartość waluty miała być określana przez to samo prawo, które określa wartość każdego innego dobra, to znaczy przez prawo popytu i podaży. Gdy pokrycie w metalu zostaje zawieszone, papierowa waluta przestając być kwitem na jakieś dobro, przestaje być wyrazem czegokolwiek.

    Papierowe pieniądze są "wymuszoną" lub "niewymienialną" walutą. Taka waluta jest środkiem wymiany, który nie jest towarem ani dobrem należącym do producenta czy konsumenta, ani upraw-nieniem do posiadania takiego towaru. Jest to papierowy pieniądz bez terminu wykupu. W przeciwieństwie do tego "towarowy pie-niądz" oznacza środek wymiany, który jest zarówno towarem ryn-kowym, jak i tytułem do jego posiadania.15 Francuzi mają dobrą nazwę dla niewymienialnej waluty: Cours force czyli "wymuszony środek płatniczy". Przez zwolnienie banku emisyjnego z jego wyni-kającego z umowy zobowiązania do zamiany własnych banknotów na gotówkę państwo zmusza okazicieli tych banknotów do ich za-trzymania lub do ich wymiany na dobra - po na ogół rosnących ce-nach. Wprowadzenie niewymienialnej lub wymuszonej waluty jest równoważnikiem upaństwowienia w innych sektorach gospodarki. Jest też oczywiście warunkiem koniecznym dla jednostronnego zwiększania podaży pieniądza przez państwo i przez to dla inflacji, która cechuje wszystkie współczesne systemy monetarne. Wprowa-dzenie ustawowego środka płatniczego jest natomiast warunkiem wstępnym dla wprowadzenia wymuszonego środka płatniczego. Środek ustawowy jest zobowiązaniem wierzycieli do honorowania kwi-tów pewnego banku (banku centralnego) jako zapłaty od dłużników.

    Rozwój centralnej bankowości

    Fakt, że banknoty, czyli kwity bankowe, były początkowo wystawiane przez poszczególnych złotników, dowodzi, że nie istnieje konieczność wprowadzania centralnych banków. Instytucja banku centralnego pojawia się wyłącznie w wyniku interwencji państwowej. Na przykład Bank Angielski został utworzony w Anglii w 1694 r. w celu dostarczenia Koronie pożyczki wojennej w wysokości 1 500 000 funtów w zamian za monopolistyczny przywilej utworzenia spółki akcyjnej z więcej niż sześcioma partnerami w Anglii i Walii.16 W rezultacie przez całe osiemnaste i dziewiętnaste stulecie inne angielskie banki miały ograniczony dostęp do funduszy kapitałowych. Zanim ten szczególny przywilej został zlikwidowany, Bank Angielski zdominował rynek kapitałowy w Londynie, a nowe przywileje zastąpiły ten pierwszy.

    Gdy rząd Pitta popadł w długi z powodu finansowania woj-ny z Francją, ustawa parlamentarna zawiesiła w 1797 r. wymienial-ność kwitów Banku Angielskiego. Było to równoznaczne z legalizacją niewypłacalności banku. Zawieszenie wymienialności mogłoby być dla Banku Angielskiego bardzo korzystne, stworzyło jednak precedens dla oczekiwań, że w trudnych okolicznościach rząd zawsze przyjdzie bankowi z pomocą.

    Najpotężniejszym przywilejem banku centralnego było jed-nak emitowanie banknotów. Początkowo nie był to przywilej wy-łączny, gdyż w osiemnastym i dziewiętnastym stuleciu prywatne banki nadal wypuszczały własne pieniądze. Wielkość Banku An-gielskiego oraz jego uprzywilejowane stosunki z państwem sprawiły jednak, że szybko uzyskał on monopol na emitowanie banknotów w Londynie. W 1833 r. Parlament nadał banknotom Banku Londyń-skiego status legalnego środka płatniczego. ("legalny środek płatni-czy" oznacza walutę, którą wierzyciele zobowiązani są akceptować w rozliczeniach), a w 1844 r. Karta Bankowa ograniczyła prawa innych banków do wypuszczania konkurencyjnych banknotów.

    Akt z 1833 r. zachęcał banki krajowe do wypłacania bank-notów Banku Angielskiego w czasie popytu, gdy ich własne bank-noty były również przedstawione do wykupu. W ten sposób największa ilość złota przypadła Bankowi Angielskiemu. Oczywi-stym było, że banki krajowe musiały trzymać większą część swych zasobów w postaci kont w Banku Angielskim. Bank Angielski stał się magazynem nie tylko rezerwy złota całego kraju, lecz także za-sobów bankowych (gotówki)17. Uczyniło to z Banku Angielskiego instytucję o szczególnym znaczeniu dla waluty i systemu kredytowego kraju. W ten sposób Bank Angielski zyskał cechy banku centralnego.

    Ustawa z 1844 r. zapewniła Bankowi Angielskiemu ostateczny monopol w dziedzinie emisji banknotów. Ustawa ta miała do tego podstawy, gdyż sercem i duchem zasady "walutowej", która ją inspirowała, było sztywne powiązanie banknotów emitowanych przez Bank Angielski ze 100% rezerwą złota. (szkoła monetarna utrzymywała, że polityką powinny rządzić reguły, w przeciwieństwie do szkoły bankowej, która twierdziła, że władze powinny postępować według własnego uznania). Lecz, jak można się było spodziewać, powiązanie ze złotem zostało wkrótce (w 1847) zawieszone i pozostał jedynie monopol banku centralnego, na którym wszystkie inne kraje wzorowały odtąd swe systemy monetarne. Kryzysy 1847, 1857 oraz 1866 r., o które zwolennicy wolnej bankowości oskarżają centralne sterowanie podażą pieniądza, wykazały, że rząd, zawsze gdy tylko odczuje tego potrzebę, gotów jest uchylić Ustawę Bankową. Oczywiście, całkowicie podważa to wiarygodność klauzuli tej Ustawy, ograniczającej emitowanie przez bank niewymienialnej waluty.

    Jak zauważa Vera Smith:
    Związki między bankiem i rządem były w rzeczywistości zbyt dawno ustalone, aby wyobrazić sobie cokolwiek inne-go niż pełne poparcie rządu dla banku w czasach napięcia. Był on zawsze uprzywilejowaną i popieraną instytucją i nie tylko w interesie banku, lecz również i rządu było, żeby tak nadal pozostało.

    Dyrektorzy bankowi bardzo niechętnie uznali delikatną po-zycję banku w systemie, który w wyniku długiej serii posu-nięć rządowych uczynił bank elementem kontrolnym krajowej struktury kredytowej.18

    Innymi słowy, wyłącznie dzięki wzrastającej kontroli rzą-dowej banki centralne zaczęły odgrywać rolę, którą pełnią dzisiaj. Jest to dyskretny zarząd finansowy oraz regulacja i podtrzymywanie systemu bankowego. Funkcja "ostatniej deski ratunku" uzupełnia kontrolę państwa nad systemem kredytowym, gdyż czyni to bank centralny odpowiedzialnym za zapotrzebowanie na silny pieniądz w czasach kryzysu i zapobieganie w ten sposób wywołanemu przez panikę zmniejszeniu zasobów pieniężnych.

    To, że centralny bank nie jest czymś ani historycznie, ani teoretycznie nieuniknionym, zostało aż nadto udowodnione przez system finansowy znany jako niezależna bankowość. W tym systemie państwo nie ma monopolu na wypuszczanie niewymienialnego pieniądza (banknotów). Na przykład w 1717 r. zniesiony został przywilej wypuszczania banknotów przyznany Bankowi Szkockiemu. Do chwili gdy system finansowy wprowadzony w Anglii w 1844 r. objął w 1845 r. Szkocję, funkcjonowała ona bez banku centralnego i nie była kontrolowana przez Bank Angielski.19 Prawo określało relację funta do złota, a na tej podstawie różne banki mogły wypuszczać banknoty dokładnie tak, jak współczesne banki emitują czeki. (Banknot nie jest niczym innym jak czekiem, który wydaje się okazicielowi, aby nim obracał) Historyczną tego pamiątką jest fakt, że Szkocki bank rozrachunkowy ma do dziś prawo emitowania banknotów. Prawo to ma równie niewielkie praktyczne znaczenie, jak "obietnica wypłaty okazicielowi", dotąd umieszczana na angielskich banknotach, ponieważ Bank Szkocki może wypuszczać tylko tyle banknotów, na ile Bank Angielski mu pozwoli. Konkurencja między bankami, która jest istotą systemu niezależnej bankowości, została oczywiście zlikwidowana.

    System wolnej bankowości powoduje mnożenie się instytu-cji finansowych i rozwój służb finansowych, stały wzrost gospodar-czy i zrównoważone finansowanie tego wzrostu, praktyczny brak upadku systemów bankowych i uniknięcie cykli gospodarczych. W tym samym czasie regiony posiadające scentralizowany system bankowy podlegają stagnacji wywołanej kryzysem zaufania. (Infla-cyjny syndrom kuli śnieżnej jest cechą charakterystyczną systemów finansowych, które przyznają jednej instytucji monopol na emitowanie pieniądza.)20

    System swobodnej bankowości był jednak wyjątkiem. Regułą był system monetarny, gwarantujący wymienialność (pokrycie w metalu), w którym waluta i centralny bank mają jednak uprzywilejowane pozycje. Centralne banki nawet w systemie wymienialności mają zwykle monopol na emitowanie waluty. Monopol ten, uzyskany od państwa, jest jednak w istotny sposób ograniczany przez umowne relacje pomiędzy instytucją emitującą pieniądz i jego użytkownikiem. Uchylenie tych umownych relacji oznacza, że państwo uwalnia bank centralny od obowiązku honorowania własnych czeków (banknotów).

    Klasyczny parytet złota

    A ponieważ wartość srebra i złota wynika z ich substancji, obdarzone są przywilejem, że ich wartość nie może być zmieniana przez władze jednego lub kilku państw, gdyż jest wszędzie wspólną miarą wartości dóbr. Natomiast wartość fałszywego pieniądza może być łatwo zwiększana lub obni-żana (...) Ale moneta, której znaczenie bierze się nie z jej substancji, lecz ze stempla miejscowego, będąc niezdolna do przetrwania zmian klimatu ma znaczenie wyłącznie w kraju, gdzie też podlega zmianom praw, a zatem obniżaniu wartości, bardzo często za przyczyną uprzedzeń jej posiadaczy.
    TOMASZ HOBBES21

    Zasada pokrycia (wymienialności) waluty w metalu (z ban-kiem centralnym lub bez niego) nazywany jest w skrócie "parytetem złota". Klasyczny parytet złota był reżimem monetarnym, któremu podlegała większość cywilizowanego świata od 1880 do 1914 r. Chociaż doświadczenia tego okresu są bardzo interesujące i poucza-jące, ważny jest nie tyle ten względnie krótki okres międzynarodo-wej harmonii monetarnej, co tysiącletnia zasada, że pieniądz musi być towarem.

    Z tej przyczyny błędnym jest mniemanie, że najistotniejszym elementem parytetu złota jest stały kurs wymiany pomiędzy walutami. Ten jawny błąd popełniały takie osoby, jak poprzedni brytyjski minister finansów, Nigel Lawson, który porównywał europejski mechanizm kursów wymiany do parytetu złota.22 Stały kurs wymiany pomiędzy walutami był tylko konsekwencją faktu, że do 1914 r. światowe waluty były po prostu różnorodnymi narodowymi sposobami przedstawiania tego samego dobra, złota. Złoto było w istocie jedyną światową walutą. Innymi słowy, reżim wymienialności na złoto tylko dlatego chronił prawa krajowe (przez narzucanie umownych porozumień pomiędzy emitującymi pieniądz i jego użytkownikami), że czynił kurs wymiany stabilnym międzynarodowo. Krajowe prawa były chronione, ponieważ pieniądz nie był tworzony przez państwo.

    Parytet złota - co zbyt dobrze rozumieli jego faszystowscy i nazistowscy przeciwnicy - był zasadniczo pochodną liberalnego światopoglądu. Wielki rozwój XIX wieku nierozłącznie związany jest z wiarą w rządy prawa i wolny rynek. Miał on podstawy w spójnym zestawie norm osadzonych w klasycznych, powszechnie obowiązujących liberalnych poglądach końca dziewiętnastego i po-czątków dwudziestego wieku i opierał się na instytucjach, które sa-me były przejawem poglądów na temat właściwej organizacji życia ekonomicznego.

    W przeciwieństwie do przekonań wielu współczesnych poli-tyków i ekonomistów klasyczny parytet złota jako międzynarodowy system walutowy funkcjonuje nie dzięki współpracy między cen-tralnymi bankami, lecz raczej dzięki jej nieobecności. Centralne banki współpracują, aby zorganizować w razie potrzeby przepływy międzybankowe, ale ich główną troską jest zdrowie krajowej walu-ty, a nie jej zewnętrzna wartość Ta ostatnia jest stabilna, jeżeli sku-tecznie podąża za pierwszą. Zarówno początki, jak i umocnienie parytetu złota były wynikiem procesów bardziej rozproszonych i zdecentralizowanych w rzeczywistości, niż sugerują konwencjonal-ne poglądy na jego temat. Jak twierdzi pewien historyk, "początków ani umocnienia się parytetu złota nie da się wyjaśnić współpracą. W rzeczywistości to właśnie brak współpracy doprowadził do wyło-nienia się tego systemu w 1870 r. (...) Co więcej, monetarne relacje były w systemie parytetu złota ściśle związane z narodowymi interesa-mi, a reżim wykazywał harmonijny i samoregulujący charakter".23

    Skuteczność parytetu złota nie wynika z potęgi brytyjskiego imperium. (Funt szterling był w dziewiętnastym wieku podstawową walutą światową i wielu historyków wiąże jego sukces z brytyjskim wpływem na światowy system finansowy.) Ten sam historyk za-uważa: "Wielokrotnie Wielka Brytania miała możliwość wprowadzić reżim, który był w jej interesie i wielokrotnie nie zdołała tego zrobić".24

    Swoją drogą dziwne jest, że współcześni ekonomiści określają parytet złota jako system zbyt sztywny. Być może niektórzy uważają zobowiązanie do płacenia długów za przesadnie dławiące, ale cały system pokrycia w metalu gwarantuje, że nic nie ma za darmo, nawet dla centralnych banków. Parytet złota, podobnie do innych regulatorów rynkowych, jest o wiele bardziej elastyczny niż statystyczna kontrola podaży pieniądza, którą musimy dziś znosić. System ten pozwala rynkowi, a nie państwu regulować wielkość kredytu w gospodarce, a zatem podaż pieniądza. Listy kredytowe lub inne tworzone przez rynek środki płatnicze rozprowadzane są lub ściągane z rynku w ilości zgodnej z jego potrzebami. Rezerwa szlachetnego metalu służy jako podstawa obiegu innych środków płatniczych, które znacznie ją przewyższają. Istotne jest, że jakkolwiek złożony byłby system kredytowy, każdy honoruje jego zobowiązania.

    Faktycznie, w oparciu o to, co wiemy na temat rozwoju fi-nansów i rynków w dziewiętnastym wieku, zarzut nieelastyczności jest historycznym nonsensem. Miał wówczas miejsce potężny roz-wój instrumentów kredytowych. Były to banknoty państwowe, pry-watne, czeki, przekazy, świadectwa depozytowe, weksle handlowe, weksle finansowe, wypłaty (weksle ciągnione), świadectwa maga-zynowe, papiery wartościowe, obligacje, zastawy hipoteczne, kwity magazynowe (składowe) i świadectwa pożyczek izb obrachunko-wych. 227 Stanowiło to ponad 90 procent wzrostu w podaży łącz-nego pieniądza jedenastu wiodących gospodarek tych czasów.25 Był to rozwój dokładnie tych instrumentów kredytowych (podlegają-cych zawsze podstawowemu wymaganiu wymienialności), które lepiej chroniły krajową rezerwę złota od zmian, niż byłoby to moż-liwe przy wyłącznym użyciu złota do krajowych i międzynarodo-wych transakcji.

    Międzynarodowy system kredytowy przy przestrzeganiu parytetu złota funkcjonował precyzyjnie ze względu na publiczne i prywatne zaufanie do międzynarodowej wymienialności. To dlatego międzynarodowemu parytetowi złota towarzyszyła eksplozja zagranicznych inwestycji i duży przepływ światowego kapitału w porównaniu z poprzednimi i następnymi okresami. Płynność była ogromna (z wymianą zagraniczną coraz bardziej uzupełniającą złoto), elastyczna (ze względu na ograniczenia kontroli kapitału) i geograficznie rozproszona.26 Ten reżim monetarny, oparty w zasadzie na krajowych i prywatnych interesach, kontrastuje z rozwojem w ramach "międzynarodowej współpracy" po II Wojnie Światowej. Dlatego nasz historyk wnioskuje, że "najbardziej typową cechą działania parytetu złota jest liberalny (to znaczy zdecentralizowany) charakter tego reżimu".27 Twierdzi on:

    Wśród grup krajów, które pod koniec dziewiętnastego wie-ku ostatecznie skłaniały się ku parytetowi złota (złoty klub), nie były powszechne niezwykłe ruchy kapitałowe (na przy-kład przepływ kapitału spekulacyjnego), konkurencyjna manipulacja kursami wymiany była rzadka, handel między-narodowy wykazywał rekordowe tempo wzrostu, problemy równowagi płatniczej były znikome, mobilność kapitału wysoka (tak jak mobilność czynników koniunkturalnych i ludzi), niewiele krajów, które kiedykolwiek przyjęły parytet złota, zawieszało zasadę wymienialności (a większość tych, które to zrobiły, wycofała się), kursy wymiany utrzymywały się w zakresie ich odniesienia do złota (to znaczy były skrajnie stabilne), było niewiele politycznych konfliktów między narodami, spekulacja została ograniczona (tzn. za-chowania inwestycyjne miały tendencję do przywracania równowagi pieniądza), regulacja była błyskawiczna, płyn-ność duża, poziom zaufania publicznego i prywatnego do międzynarodowego systemu walutowego wysoki, krajowe ceny pozostawały stabilne (przewidywalne), a poziom infla-cji był niski, rejestrowano długoterminowe trendy rozwoju przemysłu i wzrost dochodów, a bezrobocie było stosunko-wo małe (...) Przedwojenny parytet złota (...) wspierał za-równo mikro- jak i makroekonomiczną wydajność, łagodził gospodarcze zróżnicowania (tzn. wspierał niezależność go-spodarczą), miał udział w harmonizowaniu relacji między walutami, osiągnął niemal pożądany podział obciążeń i zy-sków pomiędzy narodami należącymi do złotego klubu, kontrolował inflację, ułatwiał handel i inwestycje, utrzy-mywał zatrudnienie i wzrost dochodu, minimalizował nie-równości, podtrzymywał zaufanie, był źródłem płynności, ułatwiał wyrównanie walutowe.28

    Najistotniejsze, że parytet złota zapewniał również bliską doskonałości stabilność cen. Na przykład Wielka Brytania utrzyma-ła przez 220 lat (pomiędzy rokiem 1711 a 1931) stałą wartość funta szterlinga w złocie, przez cały ten okres ceny wzrosły zaledwie o 29%. W przeciwieństwie do tego w typowym europejskim kraju, jakim jest Francja, współczynnik wzrostu cen w okresie krótszym niż 80 lat wyniósł 2 558 (w przeliczeniu na złoto).29 Wskaźnikiem upadku współczesnego świata jest fakt, że "stabilność cen", nawet gdy jest ona konstytucyjnym obowiązkiem państwa, jak na przykład w Niemczech, może oznaczać kilka procent inflacji rocznie. Stała z założenia marka faktycznie zdewaluowała się w ciągu jednego po-kolenia o około 200 procent. Taka stała inflacja (choć jej roczna stopa jest niska) jest zjawiskiem uważanym obecnie za nieuniknio-ne. Nie istniało ono jednak przed 1914 rokiem.

    Nawet w okresach, gdy odkrywano nowe złoża złota, infla-cja w stosunku do współczesnych standardów była niska. W ciągu XVI wieku, gdy w związku z hiszpańską eksploatacją Południowej Ameryki ilość złota potroiła się, ceny też wzrosły trzykrotnie.30 Po-równanie z dwudziestowieczną Francją pokazuje, że we współcze-snych kategoriach jest to bardzo niski poziom inflacji. Zaprzecza to bardzo powszechnemu (lecz absurdalnemu) twierdzeniu, że parytet złota przekazuje wpływ na cenę złota krajom, które je wydobywają.

    Ten system upadł w 1914 r. Kraje europejskie, które stanęły wobec konieczności udziału w I Wojnie Światowej, musiały zapew-nić sobie szybki dostęp do funduszy. Uwolniły one zatem swoje banki centralne od obowiązku honorowania własnych długów. Francja zawiesiła pokrycie w złocie w 1914 r. następującymi słowy: "Aż do chwili, gdy prawo ustanowi inaczej (...) Bank Francuski (...) jest zwolniony z obowiązku wypłacania swoich banknotów w go-tówce."31 To zwolnienie uważano wówczas za tymczasowe.

    Błędne jest jednak twierdzenie, że parytet złota załamał się. Nie załamał się - potrzebny był cały nieubłagany aparat państwowej interwencji, aby go zniszczyć. Bardzo często odbywało się to w sposób bardziej autorytarny niż samo zawieszenie wymienialności waluty. Kiedy na przykład w 1933 r. zawieszono wymienialność waluty w Stanach Zjednoczonych, prawo zakazało Amerykanom posiadania złota. Umowy, które zawarto w dolarach wymienialnych na złoto zostały uznane wstecz za nieważne.

    Standard wymiany złota

    Uważamy zatem za konieczne, żeby system wymiany mię-dzynarodowej został ponownie oparty, tak jak to było przed wielkimi światowymi nieszczęściami, na niepodważalnej monetarnej bazie, która nie nosi znamion żadnego konkretnego kraju. Jaka to baza? Prawdę mówiąc nie widzimy żadnego in-nego kryterium lub standardu niż złoto. Tak, złoto, które nie zmienia własności, które może być odlewane w sztaby, sztabki lub monety, które nie ma narodowości i które jest wartością odwiecznie i powszechnie niezastąpioną jako punkt oparcia (...) Oczywiście nie sposób wyobrazić sobie, żeby można było dyktować innym państwom co mają robić w swoich wewnętrznych sprawach. Ale nadrzędne (jak je można by nazwać) prawo złota, które musi być ponownie wprowadzo-ne i przestrzegane w międzynarodowych ekonomicznych rela-cjach, jest zobowiązaniem do zachowania pomiędzy różnymi obszarami monetarnymi równowagi płatniczej, będącej wy-nikiem wymiany opartej na faktycznym przenoszeniu szlachet-nego metalu.
    CHARLES DE GAULLE 196532

    Tym, co się naprawdę załamało, był system monetarny wprowadzony po I Wojnie Światowej. System ten tylko do pewnego stopnia był zgodny z klasycznym parytetem złota, a w rzeczywisto-ści zniszczył on pewne najistotniejsze cechy tego reżimu. Ten nowy system, znany jako standard wymiany złota, został utworzony w Genui w 1922 r.

    Postanowienie IX Międzynarodowej Konferencji w Genui zlikwidowało jedną z najistotniejszych korzyści klasycznego parytetu złota. Poprzednio banki centralne miały prawo wypuszczać pieniądze tylko w odniesieniu do złota lub w odniesieniu do kredytów w narodowej walucie, takich jak weksle lub obligacje państwowe. Genua polecała zredukowanie roli złota i używanie w jego zastępstwie rezerw obcej waluty. Pozwalało to bankom centralnym "krajów peryferyjnych" (na przykład kontynentalnej Europy) prowadzić rozliczenia w ich walutowej rezerwie dolarów i funtów szterlingów, w tak zwanych "walutach kluczowych", które miały bezpośrednie odniesienia do złota. Mogły one używać tych zasobów "kluczowych walut" w celu emitowania waluty krajowej.

    Wielki ekonomista francuski Jacques Rueff (którego wpływ osiągnął szczyt za czasów jednego z najgorętszych orędowników narodowej suwerenności, generała de Gaulle'a) znany głównie ze swych klarownych i pełnych pasji prac na temat klasycznego paryte-tu złota, był zdecydowanym i bezlitosnym krytykiem standardu wymiany złota. Zaatakował go po raz pierwszy w 1926 r., przewidu-jąc, że może on prowadzić zarówno do rozkwitu jak i upadku. Roz-dęcie kredytowe w drugiej połowie 1920 r., krach na Wall Street w 1929 r. oraz następujący po nim Wielki Kryzys zbyt dobrze dowio-dły jego racji.

    Jak pokazał Rueff, standard wymiany złota demontuje jeden z najważniejszych elementów klasycznego parytetu złota, ponieważ zwalnia kraje posługujące się "kluczową" walutą z normalnej dys-cypliny rynkowej. Za panowania klasycznego parytetu złota, jeżeli jakiś kraj był czystym importerem dóbr i czystym eksporterem kapi-tału, odpływ kapitału zmniejszał ilość pieniądza (złota) w gospodar-ce i powodował podniesienie stóp procentowych. Ponieważ pożyczki w tej walucie stawały się zbyt drogie, import kosztował zbyt wiele, malał i system samoczynnie osiągał równowagę.

    Za panowania standardu wymiany złota przeciwnie, czysty odpływ kapitału nie skutkował ograniczeniem kredytów w krajach posługujących się kluczową walutą. Dolary i funty płacone za dobra wypływały za granicę, lecz były natychmiast wycofywane z powro-tem do kraju przez ich posiadaczy na rynkach walutowych w Lon-dynie i Nowym Jorku, ponieważ sprowadzone mogły służyć jako podstawa dla nowych kredytów. Wypłaty pieniądza powiedzmy z Ameryki do Francji (w wymianie za francuski eksport do Ameryki) zwiększały ilość pieniądza w obiegu we Francji (ponieważ bank francuski mógł używać tych dolarów dla wypuszczania franków), ale nie zmniejszały odpowiednio ilości pieniądza w obiegu w Ameryce33.

    Oznaczało to, że kraje posiadające "kluczową walutę" (Wielka Brytania i Ameryka przed II Wojną Światową oraz tylko Ameryka po wojnie) uzyskały niezwykłą możliwość nabywania to-warów z zagranicy bez zmniejszania zasobów własnej waluty. Ich bilans płatniczy mógł być w ten sposób utrzymywany w stałym de-ficycie ponieważ wszystko działo się tak, jakby ten deficyt w ogóle nie istniał. Rueff trafnie nazwał to "deficytem bez łez"34. Było za-tem nieuniknione, że Stany Zjednoczone stale równoważyły swój deficyt płatniczy - jak to czynią nadal - ponieważ system ten prze-cina powiązania pomiędzy całkowitą wielkością sił nabywczych kraju i stanem bieżącego rachunku jego równowagi płatniczej.

    Wciąż żyjemy w takim systemie, ponieważ dolar ma status światowej rezerwy walutowej. W wyniku tej wyróżniającej się po-zycji dolara szerokie sektory rynku światowego doświadczają wa-hań swoich walut, gdy banki centralne zobowiązane są poczynić kroki dla jego podtrzymywania z obawy przed zniknięciem wła-snych rezerw. Jak to z satysfakcją w stosunku do reszty świata za-uważył amerykański minister skarbu John Connally: "dolar jest naszą walutą, ale waszym problemem".35

    Ponieważ standard wymiany złota nie jest hamulcem dla de-ficytu, kraj może nadal kreować nieograniczone kredyty do czasu, gdy zawali się ten cały domek z kart, jak to było w 1929 r. Krach 1929 r. wynikał ze sztucznego boomu kredytowego w latach 1927-28, który ze zwykłego kryzysu uczynił wielki kryzys. W ciągu 1927 i 1928 r. wielkie ilości pieniędzy przepływały z USA i Zjednoczo-nego Królestwa na kontynent, ale rezerwy finansowe tych krajów pozostawały niezmienione. Parytet wymiany złota powodował nara-stanie nieograniczonych ilości nowych kredytów, opartych o nieist-niejącą masę złota. Faktycznie z przyczyny tego nieskończonego powielania kredytów wszystkie kraje z wymienialną walutą cierpia-ły na stałą inflację. Naraziło to wszystkie kraje na niebezpieczeń-stwo recesji, którą nieuchronnie przyniosło zawalenie się podwójnej piramidy kredytowej, spowodowane przez standard wymiany złota.

    Innymi słowy w 1930 r. (a następnie w latach 1971-73) zawalił się nie parytet złota, lecz jego groteskowa karykatura. Ale standard wymiany złota był broniony z powodu tych samych cech, które przez tak długi czas swego życia atakował Rueff. Rządy, podobnie jak większość ludzi, lubią wierzyć, że można coś mieć za darmo i rozkoszują się systemem, który zwiększa pole ich manewru.

    Bretton Woods

    Prawdopodobnie dlatego świat po Drugiej Wojnie Świato-wej powtórzył ten sam błąd co po Pierwszej. To, co Genua uczyniła z funtem i dolarem, Bretton Woods zrobił tylko z dolarem - z tym samym rezultatem.

    Cały system był skupiony wokół dolara. Struktura tego sys-temu przypominała koło ze szprychami - w centrum dolar, a inne waluty orbitujące wokół niego. Zagraniczne banki centralne trzyma-ły dolary w swoich rezerwach (jak to robią do dziś), a ustalona cena złota wynosiła 35 $ za uncję.

    Choć zasoby potencjalnie wymienialnych dolarów w ban-kach zagranicznych rosły, Stany Zjednoczone stwierdziły, że nie mogą honorować swych długów. Od 15 sierpnia 1971 r. wbrew ich umownym zobowiązaniom Stany Zjednoczone jednostronnie odwo-łały swoje zobowiązanie do sprzedawania złota do innych central-nych banków po 35$ za uncję. Zerwany został ostatni związek z dobrami i cena ropy naftowej w dolarach bez pokrycia oczywiście natychmiast wzrosła.36 Rozpoczęła się era inflacji i gospodarczego upadku.

    Ponieważ standard wymiany złota zgodnie z ustaleniami Bretton Woods zwolnił Stany Zjednoczone z obowiązku regulowania ich zagranicznych długów, Rueff stale obciążał je odpowiedzialnością za trwały amerykański podwójny deficyt w bilansie płatniczym i budżecie. Są to problemy, które towarzyszą nam uparcie do dziś. Faktycznie, biorąc pod uwagę ostatnią próbę (w 1995 r.) zrównoważenia deficytu budżetowego USA, z rozbawieniem można przypomnieć sobie, że w 1963, 1965 i 1968 r. kolejni amerykańscy przywódcy ufnie przewidywali, że deficyt budżetowy samorzutnie osiąga równowagę. Rueff upierał się, że deficyt budżetowy i deficyt w równowadze płatniczej nie mogą być zlikwidowane, dopóki nie zostanie poprawiony ten aspekt reżimu monetarnego. Upierał się też, że ktoś, kto chce zrównoważyć budżet przed poprawieniem reżimu monetarnego zaprzęga konie za wozem. Zarówno republikański kongresman Jack Kemp, jak i kandydat republikanów do nominacji prezydenckiej Steve Forbes zgadzali się co do tego w 1996 r.

    Rzeczywiście, właśnie z tej przyczyny, że nie udało się za-pobiec akumulacji długu, zarówno system monetarny ustalony w Genui w 1922 r., jak i ten ustanowiony w Bretton Woods w New Hampshire w 1944 (zaczął działać w 1947 r.) były skazane na klę-skę. Stany Zjednoczone przecięły więzi pomiędzy dolarem i złotem, ponieważ wiedziały, że nie mogą sobie pozwolić na płacenie swych długów w złocie. Znaczenia tego kroku nie sposób przecenić. Nawet prezydent Nixon nazwał go "najważniejszym wydarzeniem finan-sowej historii świata"37 - choć oczywiście go aprobował.

    Zadziwiające jest, że jednostronna decyzja rządu odwołują-ca jego zobowiązanie do płacenia własnych długów do dziś nie wy-wołuje oburzenia. W końcu nie był to pierwszy przypadek, gdy rząd próbował uwolnić się od narastających długów przez obniżenie war-tości pieniądza lub odmowę honorowania swych zobowiązań.

    Jest to szczególnie dziwne, gdyż uruchamia łańcuch wyda-rzeń, których konsekwencje musimy znosić do dziś. Jedną z waż-niejszych jest nieunikniona decyzja karteli naftowych, aby zwiększyć cenę ropy naftowej w zdewaluowanych dolarach.

    Chociaż system Bretton Woods nie ograniczył inflacji ani akumulacji rządowych długów, przynajmniej zapewnił stabilność kursów wymiany pomiędzy uczestniczącymi w nim walutami. Ale w czasach rozpowszechnienia niewymienialnych walut, które nadeszły po jego załamaniu, wszystkie kraje świata stosują systemy monetarne, które są piramidalne co do struktury, narodowe co do zawartości i statystyczne w swej istocie.38 Stabilność kursów wymiany, wynikająca z porozumienia w Bretton Woods, czyni niemożliwym ich ponowne ustalenie: jak pokazuje smutna historia europejskiego mechanizmu kursów wymiany walut (European Exchange Rate Mechanism - EERM), waluty kontrolowane przez państwo nie mogą - z tytułu swej niewymienialności - osiągnąć ani wewnętrznej, ani zewnętrznej stabilności.

    Pojęcie światowego nieładu monetarnego

    Cecylio, możesz sobie czytać swoją "Ekonomię polityczną" podczas mojej nieobecności. Rozdział na temat upadku ru-pii możesz pominąć. Jest on zbyt denerwujący dla młodej dziewczyny . Nawet problem pokrycia w metalu ma też pe-wien melodramatyczny aspekt.
    PANNA PRISM W THE IMPORTANCE OF BEING EARNEST, OSCAR WILDE, AKT II

    Ponieważ niewymienialne (papierowe) pieniądze są wytwo-rem państwa, są one niezgodne z porządkiem rynkowym. Po-wszechne przekonanie, że fluktuacje kursów wymiany pomiędzy walutami, które obserwuje się po 1973 r., są przejawem porządku rynkowego, jest zatem fałszywe. Zmienne kursy wymiany bynajm-niej nie są oznaką porządku rynkowego, wręcz przeciwnie, dowodzą całkowitej jego nieobecności.

    Oczywiście, istnieje rynek finansowy: widzimy tego dowo-dy prawie co wieczór, gdy telewizyjne "wiadomości gospodarcze", aby sprawić wrażenie interesującej informacji z ostatniej chwili, pokazują parkiet giełdy. W rzeczywistości jednak szczegółowe i skomplikowane instrumenty finansowe obecne przy wymianie za-granicznej i na rynkach finansowych są przejawem rozwoju tego rynku w nie większym stopniu niż zwiększenie komplikacji alar-mów przeciwwłamaniowych jest przejawem wzrostu bezpieczeń-stwa publicznego. Produkty sprzedawane przez 24 godziny na dobę w tak ogromnych ilościach na całym świecie są, jak to zobaczyli-śmy, kontrolowane przez państwo. Kontrola ta jest sprawowana za pomocą bliźniaczych ustawodawczych instrumentów - prawnego środka płatniczego i statusu niewymienialności waluty, to znaczy za pomocą zobowiązania wierzycieli do uznawania tej waluty za śro-dek płatniczy i odmowy zmieniania swych banknotów na gotówkę przez banki centralne.

    We współczesnym świecie nie istnieje zatem wolny rynek walutowy. W miejsce tego istnieją wykoślawione rynki walut pań-stwowych. Fakt, że ceny walut są zmienne, nie oznacza, że ten ry-nek jest wolny; na światowych rynkach zbożowych ceny są również zmienne, ale nikt nie mógłby twierdzić, że są one wolne. Zarówno światowe rynki walutowe, jak i światowe rynki zbożowe są chro-nione przez subwencje i dumping; w obydwu przypadkach produkt (pieniądz, zboże) jest albo monopolistycznym produktem państwa (jest tak w przypadku pieniędzy papierowych), albo w dużym stop-niu przez państwo dotowany (jak w przypadku zboża).

    W rzeczywistości to dlatego, że podaż światowych walut opiera się na czymś najbardziej nieuchwytnym, na polityce po-szczególnych rządów - a nawet na mrugnięciu oka czy kiwnięciu głową - pojawiają się wahania wartości walut, które nie są oparte na realnej gospodarce. Państwa nie mogą rządzić ruchem pieniądza w sposób absolutny. Ponieważ jednak decydują one o podaży swo-ich walut, zarządzanie podażą walut jest wybitnie polityczne. Rynki walutowe poświęcają najwięcej wysiłku próbom odgadywania zna-czenia tego, co mówią politycy i bankierzy z centralnych banków. Wiele z tych fluktuacji jest całkowicie absurdalnych. Ceny dolara rosną na przykład dlatego, że prezydent Clinton zatrudnił dobrego prawnika do swej obrony przed zarzutem o molestowanie seksualne.39

    Państwo z pewnością może prowadzić długoterminową politykę posiadania za nisko szacowanej waluty (dolar jest punktem odniesienia), podczas gdy krótkoterminowy wpływ państwa może często mieć absolutnie widowiskowe wyniki. We wrześniu 1995 r. na przykład, niemieckiemu ministrowi finansów, Theo Waigelowi, udało się spowodować bankructwo włoskiego lira za pomocą wzmianki na temat rozmiarów włoskiego deficytu budżetowego.

    Faktycznie, gdyby państwa nie utrzymywały dwóch prawnych instrumentów: państwowej waluty i jej niewymienialnego statusu w należytym porządku, kontrolowany przez państwo papierowy pieniądz prawdopodobnie zniknąłby. Któż w końcu wolałby bezwartościowy kawałek papieru od takiego, który gwarantowałby okazicielowi prawo do posiadania jakiegoś dobra? Istnienie papierowych pieniędzy podtrzymywane jest tylko przez aparat ustawodawczy, który najpierw je tworzy.

    Prosty eksperyment myślowy pomoże nam to zobaczyć. (Pomoże również odeprzeć powszechny zarzut, że zwolennicy pary-tetu złota są do pewnego stopnia przeciwnikami sił rynkowych.) Gdyby istniał naprawdę wolny rynek walutowy, banki i jednostki miałyby prawo emitować pieniądze. Oczywistym jest, że zarówno jednostka, jak i bank, którzy wypuściliby papierowy bilet nie dający prawa do niczego, mogliby znaleźć dla niego niewielkie zastosowa-nia. Byłby on w rzeczywistości całkowicie bezwartościowy. Prze-ciwnie niż tytuł do jakiegoś dobra - który miałby wartość. Gdyby prywatne banki i prywatne osoby miały prawo do wypuszczania swoich własnych walut, możliwe jest, że kontrolowane przez pań-stwo papierowe pieniądze byłyby gwałtownie wypychane z rynku przez lepsze, wymienialne.

    Co więcej, dokładnie pod tymi warunkami mogą pojawiać się prawdziwie mocne waluty. Banki lub jednostki cieszące się do-brym imieniem, które wypuszczałyby banknoty wymienialne na me-tale szlachetne (zakładając, że podlegają wspólnym prawom skierowanym przeciwko oszustwu) najprawdopodobniej zdobyłyby ważną część rynku banknotów. Z drugiej strony kontrolowane przez państwo papierowe waluty mogą istnieć tylko tam, gdzie istnieje mo-nopol na produkcję banknotów i gdzie wolny dostęp do tego biznesu jest ograniczony.

    Ten model pozwala nam ujrzeć słabe strony propozycji do-puszczenia do konkurencji - powiedzmy w Europie - pomiędzy na-rodowymi papierowymi walutami. Taka konkurencja może poprawić stan rzeczy, ale nie może zmienić w istotny sposób nik-czemnej roli odgrywanej przez współczesne państwo w gospodarce. Lepiej byłoby dopuścić konkurencję w wypuszczaniu waluty, zakłada-jąc, że państwo żądałoby wymienialności. Przyciśniecie w ten sposób oszustów czy niesolidnych wydawców banknotów mogłoby zapewnić szacunek dla prawa.

    Żadna ilość międzynarodowych rynków nie może wyrównać podstawowej nieprawidłowości, jaką jest posiadanie walut kontrolowanych przez państwo. Wiele banków i międzynarodowych finansistów byłoby w stanie uzyskać przewagę w walutowej grze, ale kosztem czystych wolnorynkowych relacji, z których w przeciwnym wypadku mogliby korzystać zwykli obywatele. To nie przypadek, że człowiek z ulicy uważa działalność młodzieńca w czerwonych szelkach za coś równie obcego jak działalność międzynarodowych biurokratów. Jak to wykazał Edmund Burke, państwowe waluty - które nieuchronnie stają się przedmiotem spekulacji - rozkładają prawdziwą gospodarkę.

    "Ale gdy prawo, które w większości przypadków zakazuje i nigdy nie zachęca do hazardu, jest samo zepsute tak, aby odwrócić jego naturę i politykę i wyraźnie zmuszać poddanego, aby siadał do tego niszczycielskiego stołu, wprowadzając wszędzie ducha i symbole hazardu i wciągając weń każdego - w każdej sprawie szerzy się straszliwe, epidemiczne zniszczenie, jakiego dotąd świat nie widział. Człowiek nie może zarobić na obiad ani go kupić bez spekulacji. To, co otrzyma rano, będzie miało inną wartość wieczorem. Tego, co będzie zmuszony odebrać jako zwrot starego długu, nie otrzyma w tej samej wysokości, gdy przyjdzie mu płacić własne długi. Nie będzie również tym samym, gdy przez natychmiastową zapłatę zechce on uniknąć zaciągania jakichkolwiek długów. Przemysł musi upaść. Ekonomia musi zostać wypędzona z twego kraju. Nie istnieje właściwe zabezpieczenie (...) . Prawdziwie przygnębiającym aspektem polityki systematycznego tworzenia narodu graczy jest to, że z tych wszystkich, którzy są zmuszani do gry, niewielu jest w stanie ją zrozumieć, a jeszcze mniej ma warunki żeby samemu z tej wiedzy skorzystać".40

    Istnieje jednak ważna różnica pomiędzy niesprawiedliwością rynków walutowych i niesprawiedliwością innych rynków, wypaczonych przez wtrącanie się rządów w ich dobra. Pieniądz nie jest po prostu jakimś towarem: jest on samym środkiem wymiany. Jest on jak powiedział Burke "centrum nerwowym wszystkiego".41 Rynek funkcjonuje jako wolny tylko wówczas, gdy ceny nie podlegają wpływowi i kontroli państwa. Jeżeli wartość kontraktu swobodnie zawartego między dwiema stronami może być w jakikolwiek sposób zmieniona przez państwo, rynek nie może być nazywany wolnym. Zatem ani rynki walutowe, ani żaden rynek towarów czy usług - czy to krajowy czy międzynarodowy - nie może być nazwany naprawdę wolnym w świecie walut niewymienialnych.

    W rezultacie, chociaż fluktuacje walutowe nie mogą zmie-nić wielkości międzynarodowego handlu, wykoślawiają go. Fluktu-acje walutowe mogą jednym ciosem zniszczyć skutki wzrostów produkcji, które zostały wypracowane w przeciągu całego roku. Dlatego ci przeciwnicy ERM - Mechanizmu Kursów Wymiany Walut (ERM- Exchange Rate Mechanizm), którzy bronią płynnych kursów walutowych, ponieważ pozwalają one krajowi poprawić je (to znaczy obniżyć), gdy gospodarka jest niekonkurencyjna, są po prostu protek-cjonistami. Każde działanie państwa (na przykład utrzymywanie waluty poniżej wartości) jest niezgodne z wolnym i prawidłowym rynkiem.

    Zmienne kursy zakłócają międzynarodowy handel, ponie-waż nakładają dodatkowe koszty na interesy. Powinno być oczywi-ste dla każdego, że jeżeli dolar może stracić na wartości 5% w ciągu kilku dni, a z pewnością 10% w ciągu kilku miesięcy, większość przedsiębiorstw rozpaczliwie usiłuje zwiększyć swe dochody o kil-ka punktów procentowych w ciągu roku. Nie wystarczy powiedzieć, jak to robi wielu zwolenników zmiennych kursów, że przedsiębior-stwa mogą ubezpieczać się przed ryzykiem. Po pierwsze, takie ubezpieczenie kosztuje. Po drugie, żadna asekuracja nie zmieni fak-tu, że długofalowa dewaluacja waluty daje nieuzasadnioną przewa-gę niekonkurencyjnym firmom w dewaluującym walutę kraju. Jeżeli firma eksportowa rozlicza się w dolarach, jej dochody będą się zmniejszać, gdy wartość dolara spadnie, chyba ze firma zmieni wa-runki kontraktów z klientami. Przez taki rodzaj interwencji w kon-trakty zawarte pomiędzy dwiema stronami monetarna polityka kraju wypacza wolny rynek.

    Przyczyną, dla której zmienne kursy wymiany nie należą do porządku rynkowego, jest właśnie to, że emitujący pieniądze nie jest zmuszony przestrzegać zasad kontraktu. Zmienne kursy wymia-ny - które są prostym wynikiem upaństwowienia produkcji pienią-dza - bardziej przypominają centralnie kierowaną gospodarkę wojenną niż rynek.

    "Skazani na wszystkie okropieństwa obiegu papierowych pieniędzy"42

    Obieg papierowych pieniędzy nie opartych na żadnym real-nym pieniądzu będącym depozytem dla nich lub gwarancją (...) i ta waluta wprowadzona siłą na miejsce monety króle-stwa, stająca się zatem przedmiotem jego dochodów jak również środkiem wszelkich rynkowych i obywatelskich sto-sunków, musi oddać wszystko, co związane jest z władzą, autorytetem i wpływem, jakąkolwiek miałoby postać, w ręce zarządców i dyrygentów tego obiegu.
    EDMUND BURKE 43

    Nie można zapominać, że prywatne przedsięwzięcia Banku Angielskiego nie przestawały mieć do końca XIX wieku zasadni-czego znaczenia, a nie bez znaczenia były nawet w okresie między-wojennym. Bank ten został do 1946 r. nieformalnie włączony w maszynerię państwowych działań ekonomicznych44. Brak pokrycia w metalu datuje się od 1971 r. Innymi słowy pełna centralna kontro-la państwa nad systemem kredytowym, podażą pieniądza i w ten sposób nad cała gospodarką, którą obecnie przyjmujemy za coś oczywistego, jest w rzeczywistości całkiem niedawnym wydarze-niem historycznym.

    Jednak implikacje konstytucyjne niewymienialnej waluty są równie poważne, jak gospodarcze. Chociaż państwo stale zwiększa-ło swoją kontrolę nad polityką monetarną poprzez instytucję cen-tralnej bankowości i narzucanie niewymienialnych walut (w rzeczywistości nawet przedtem państwa również narzucały centrali-zację bicia pieniędzy, chociaż nie ma przyczyn, dla których powin-na istnieć tylko jedna mennica państwowa), zawieszenie wymienialności oznacza jakościowy, a nie tylko ilościowy wzrost kontroli państwa. W reżimie wymuszanych walut kontrola pań-stwowa staje się dowolna i bezprawna.

    Kiedy państwo nacjonalizuje pieniądze zawieszając ich wymienialność, wkracza władza wykonawcza i zawiesza rządy prawa w kwestiach monetarnych. Ludności narzucana jest waluta, której wartość leży całkowicie w rękach jej zarządców. Wartość ta staje się zatem zależna od różnych pozarynkowych i innych politycznych uwarunkowań, a nie od sił rynku.

    Co więcej, władza państwa w kwestii decyzji o podaży pie-niądza jest sprawowana przy niewielkim (lub żadnym) udziale par-lamentu. W krajach z tak zwanymi "niezależnymi centralnymi bankami" stopy procentowe ustalane są bez żadnej konsultacji z parlamentem. W krajach, gdzie stopy procentowe ustalane są przez rząd (to znaczy, gdzie bank centralny jest pod kontrolą ministra fi-nansów), istnieje przynajmniej pewna zależność od parlamentu, ponie-waż po fakcie minister musi przed nim zdać relację ze swych decyzji.

    Obydwa te systemy pozostają w jawnym przeciwieństwie do reżimu pokrycia w metalu, w którym polityka monetarna podlega prawu. David Ricardo, wielki teoretyk handlu międzynarodowego i specjalista od parytetu złota, zalecał powrót do złota zarzucony w czasie wojen napoleońskich, gdyż uważał, że bez wymienialności waluty na złoto Bank Angielski przejmował uprawnienia parlamen-tu i systemu prawnego.45

    Co więcej, polityka monetarna stała się najważniejszym in-strumentem wpływu rządu na gospodarkę. Jak skromnie zauważa pewne miarodajne źródło, polityka fiskalna była w praktyce mniej elastycznym narzędziem makroekonomicznym niż polityka mone-tarna. Ta pierwsza jest mniej skuteczna i wolniejsza w działaniu, ostatnia łatwiejsza dla bezpośrednich działań rządu.46 Nasz informa-tor nie raczył dodać, że zaletą polityki monetarnej w oczach rządu jest jej całkowita dowolność.

    Ale najpoważniejsze są konstytucyjne tego implikacje. Li-beralne państwo jest jedynym, w którym rząd jest sprawny i kompe-tentny. Jednostki powinny pilnować własnych interesów oraz interesów swoich podopiecznych, a państwo musi pełnić swą rolę osoby moralnej, na której ciąży troska o wspólne i socjalne cele oraz określanie i zachowywanie zasad pozwalających na społeczne interakcje i zachęcających do nich (rządy prawa).

    W liberalnym systemie państwo powinno pełnić te i inne funkcje wyłącznie za pomocą środków otrzymanych w sposób jawny. Oznacza to pieniądze uzyskane z podatków i pożyczek. Podatki mogą być wysokie lub niskie, pożyczki mogą być duże lub małe, ale te źródła muszą być jawne, jeżeli system ma być uważany za liberalny. Jawny budżet zobowiązuje rząd do niepodejmowania działań nie aprobowanych przez opinię publiczną.

    Jeżeli natomiast rząd skutecznie wyciąga ze społeczeństwa pieniądze za pomocą inflacji - zakładając nawet, że wyniesie ona tylko 2% rocznie - odbywa się to bez wyraźnej zgody parlamentu. Podczas gdy liberalny rząd jest jawny, wzrost dochodów państwa uzyskany za pomocą inflacji jest ukryty. Inflacja jest obecnie uwa-żana za nieuchronną, lecz powinna być stanowczo odrzucona, jeżeli rząd jest w stanie bez zgody parlamentu zabrać rocznie powiedzmy od 2 do 5 funtów z każdych 100 funtów wkładu bankowego. Kon-trola parlamentu nad finansami rządowymi funkcjonuje tylko wte-dy, gdy rząd nie ma możliwości pokrywać nie zatwierdzonych wydatków przez zwiększanie ilości będących w obiegu niewymie-nialnych pieniędzy. Inflacja jest to w końcu podatek, jak to napisał Ludwik von Mises:

    "Za zaletę parytetu złota uważa się fakt, że likwiduje on za-leżność zdolności nabywczej pieniądza od polityki rządu i partii politycznych. Co więcej, uniemożliwia władcom omi-janie finansowych i budżetowych uprawnień ciał przedsta-wicielskich. Parlamentarna kontrola nad finansami funkcjonuje w przypadku, gdy rząd nie ma możliwości po-krywania nieakceptowanych wydatków przez zwiększenie ilości niewymienialnych pieniędzy w obiegu. W świetle te-go parytet złota pojawia się jako niezbywalny składnik kon-stytucyjnych gwarancji funkcjonowania systemu przedstawicielskiego."47

    Jeżeli rządowe wydatki nie są ograniczone przez wpływy z podatków i pożyczek, rząd zostanie zwolniony z przestrzegania podstawowej zasady cywilizacji prawa - będzie w stanie brać bez pytania, nic nie dając w zamian. Wyciąganie pieniędzy poprzez inflację osłabia poczucie odpowiedzialności rządu, a przypisywanie rządowi niewłaściwych praw psuje system prawny. Reżimy rządzone błędnymi prawami cechuje społeczny nieład. Gdy tylko - w jakiejkolwiek dziedzinie - widzimisię władzy zastępuje umowę, przechodzi się od ładu wolnego społeczeństwa do nieładu społeczeństwa bezwolnego. Z uwagi na to parytet złota może być traktowany jako nieusuwalny element systemu konstytucyjnych gwarancji, które sprawiają, że funkcjonuje system władzy przedstawicielskiej.

    Rząd autorytarny nie opłaca swych działań z podatków. Ich koszty w rzeczywistości spadają na społeczeństwo. Autorytarne za-rządzanie przybiera formę nakazów. Indywidualne dążenia podlega-ją decyzjom rządowym dzięki sankcjom, które czynią niepożądanymi wszelkie działania z wyjątkiem tych, o których przeprowadzeniu zadecydował rząd. W systemie liberalnym odpo-wiedzialność rządu dotyczy przede wszystkim kontroli nad podat-kami. Ale parlamentarna kontrola nad finansami rządowymi zostaje silnie osłabiona, gdy zawieszona jest wymienialność.

    Pułapka niezależności banku centralnego.

    Koncepcja niezależności banku centralnego jest zatem nie-bezpieczną polityczną pułapką. Zwolennicy traktatu z Maastricht twierdzą, że centralne banki, a szczególnie Europejski Bank Cen-tralny, powinny być wolne od kontroli państwowej. Ale porównanie z parytetem złota pokazuje, że bez względu na to czy bank jest nie-zależny, czy nie, podaż pieniądza jest centralnie i arbitralnie sterowana przez uznaniowe decyzje władzy państwowej, a nie przez rynek.

    Niezależność centralnego banku nie czyni zarządzania obie-giem pieniądza niezależnym od polityki. Oddaje ona nieuchronnie polityczną działalność w ręce ludzi, którzy nie są pod kontrolą de-mokracji. Zarządzanie obiegiem jest polityczne w sposób nieunik-niony w systemie nie opartym na pokryciu w złocie, ponieważ wartość waluty zależy wyłącznie od tego, co w mniemaniu rynku chcą zrobić władze finansowe. Wynika stąd dla centralnego banku koniecz-ność kultywowania pewnego wizerunku, opinii dotyczącej stabilnego zarządzania. Ale kultywowanie tego typu wizerunku jest działalnością wybitnie polityczną, ponieważ aby przekonać innych, że będziesz po-stępował w określony sposób, musisz działać publicznie - to znaczy politycznie.

    Polityka monetarna nie prowadzi do stabilizacji cen bez twardego zarządzania całym systemem monetarnym. Słynny z "niezależności" Bundesbank, podobnie jak inne banki centralne, jest integralną częścią całego systemu pisanych i niepisanych politycznych działań, mających na celu monetarną stabilność Niemiec. Przykładem tego jest pochodzący z 1967 r. "Dokument na rzecz stabilności ekonomicznej i rozwoju", nakazujący Bun-desbankowi współpracę z centralnymi, regionalnymi i lokalnymi władzami, związkami zawodowymi oraz stowarzyszeniami przedsiębiorców. W istocie federalna struktura samego Bunde-sbanku, z której Niemcy są tak dumni, jest zaprojektowana wła-śnie tak, aby zakorzenić bankowe decyzje w tym, co dzieje się w prawdziwej gospodarce. Bundesbank uważa, że jego sukcesu nie da się oddzielić od sieci finansowych, społecznych i ekonomicz-nych relacji, które rządzą funkcjonowaniem państwa niemiec-kiego. Gdyby Bundesbank nie działał politycznie, za pomocą komunikowania się z władzami i różnymi związkami, nie byłby w stanie osiągnąć ogólnej stabilności, z której słyną powojenne Niemcy.

    Sukces (względny) Bundesbanku, będący samym jądrem ogólnego niemieckiego ładu politycznego i ekonomicznego, nie da się jednak wytłumaczyć w czysto techniczny sposób. Podaje się często historię inflacji w Niemczech i obecne "praktykowanie sta-bilności" jako przyczynę, dla której marka niemiecka jest silna. Ale odwołanie się do historii dowodzi, że ogólnie rzecz biorąc władza polityczna wywodzi się z ustalonej praktyki, a nie z prawnego de-kretu ani technicznych aranżacji. Faktycznie wszelaka władza ma w ostateczności polityczny charakter.

    Zamiast niezależności banku centralnego, skuteczność właściwie sformułowanych praw jest w stanie zmusić władców do wydawania tylko tego, co zgromadzili dzięki podatkom. Parlamentarna kontrola wydatków rządowych ma faktycznie sens tylko wówczas, gdy zamknięte są dla inflacji tylne drzwi. Oznacza to, że w prawdziwym parlamentarnym systemie powinno istnieć prawo, które wyznacza ramy polityki finansowej, i rynek, który jest regulatorem. Najkrócej, brytyjski parlament powinien zmusić Bank Angielski do honorowania jego zobowiązań do płacenia okazicielowi na żądanie sumy wskazanej na bankowym czeku (banknocie). Powrót parytetu złota przejawiałby się wzrostem opartej na prawie parlamentarnej kontroli i zmniejszeniem samowoli władzy wykonawczej. Przeciwnie, uczynienie centralnych banków niezależnymi, ogranicza znaczenie parlamentarnej kontroli i zwiększa władzę administracji państwowych.

    Bez wątpienia dlatego Bundesbank odnosi się z taką wrogo-ścią do złota. Poprzedni prezes Bundesbanku, Helmut Schlesinger, powiedział kiedyś, że nienawidzi złota, ponieważ "może nas ono oddać w ręce Rosji lub Południowej Afryki".48 Ta wypowiedź łączy niewiedzę na temat funkcjonowania rynku złota z pełnym niechęci założeniem, że jeżeli otworzymy swe rynki, cudzoziemcy będą nas kontrolować. Obecny prezes Bundesbanku, Hans Tietmeyer, w po-dobnym tonie protekcjonalnie pouczył zjazd szwajcarskich biznes-menów w kwietniu 1996 r., że "konstytucyjne powiązania pomiędzy frankiem szwajcarskim i złotem wydają się nie mieć żadnego prak-tycznego znaczenia. Jest to relikt odległej ery parytetu złota.49 Za-pomniał wspomnieć o niewygodnym fakcie, że rzekomo doskonała marka niemiecka straciła od 1972 r. jedną trzecią swej wartości w stosunku do franka szwajcarskiego oraz że w stosunku do złota za-chowała tylko 75% tej wartości, jaką miała w 1957 r., gdy został utworzony Bundesbank.

    Fałszywe pojmowanie roli pieniądza

    Aby zniszczyć system burżuazyjny, wystarczy zepsuć jego walutę.
    Lenin50

    Najpoważniejszą być może konsekwencją kontroli państwa nad podażą pieniędzy jest sposób, w jaki wywrócone zostało nasze rozumienie roli pieniądza w społeczeństwie. Traktowany wcześniej jako środek wymiany i miara wartości, pozwalający na prowadzenie handlu bez wpływu rządu, pieniądz niewymienialny zaczął być postrzegany jako instrument, za pomocą którego państwo może sterować gospodarką. Niewielu zwolenników tak zwanego wolnego rynku wydaje się widzieć ten problem. Na przykład John Redwood, człowiek uważany w Wielkiej Brytanii za czołowego przedstawiciela wolnorynkowego myślenia, potrafił napisać z aprobatą, że "stopa procentowa jest najważniejszą dźwignią wpływu obecnego rządu na stan gospodarki"51. Istotnie, jest, lecz można by pomyśleć, że człowiek, który wierzy w wolny rynek powinien utrzymywać, że rząd nie może i nie powinien mieć takiego narzędzia. W rzeczywistości istnieje niewielka różnica pomiędzy poglądami Redwooda i stalinowskim nakazem kontrolowania gospodarki za pomocą rubla.52

    Ale tak właśnie funkcjonują współczesne gospodarki. Bez-spornym celem operacji monetarnych rządu i centralnych banków jest wpływanie na przekształcenia narodowej gospodarki. Robią to przez zwiększanie i obniżanie stóp procentowych (ceny, jaką cen-tralny bank obciąża pieniądze wysyłane do innych banków) w celu wpływania na wielkość zadłużenia w gospodarce. W przeciwień-stwie do reżimu wymienialności, - w którym dopuszcza się, aby dług wewnętrzny, a zatem zasób pieniądza, zwiększał się lub kur-czył zgodnie z potrzebami rynku, a do ostrożnego kredytu zachęca zdrowa waluta - przy wymuszonych walutach państwo przypisuje sobie prawo decydowania, jak wiele pieniądza powinno być w gospodarce.

    Jest to tego typu sterowanie gospodarką, jakie zostałoby ze zdumieniem odrzucone, gdyby zaproponowano je w jakimkolwiek jej sektorze. Nowoczesne rządy obserwując gospodarkę próbują określić, jak wielkiego potrzebują kredytu, jednak gdyby próbowały zrobić to samo dla stali lub samochodów, byłoby to traktowane jako niebezpieczne megalomaństwo. Jest równie niemożliwym przewi-dzieć, jaki będzie potrzebny kredyt, jak niemożliwym jest wiedzieć, jak wiele będzie potrzebnych samochodów czy stali.

    Przeciwko temu niezwykle wysokiemu stopniowi kontroli nad gospodarką nie protestuje, co dziwne, większość ekonomistów ogłaszających się zwolennikami wolnego rynku. Monetaryści na przykład utrzymują, że ilość pieniądza ma zasadniczy wpływ na aktywność gospodarczą i poziom cen i że polityka monetarna powinna mieć na celu stopę wzrostu podaży pieniądza. Tak więc będąc w założeniu systemem wolnorynkowym, monetaryzm w rzeczywistości opowiada się za racjonowaniem kredytu przez państwo. Jeżeli uzna ono, że w obiegu jest zbyt wiele pieniędzy - próbuje zakręcić kurek podnosząc stopy procentowe, i vice versa. W ten sposób, za pośrednictwem podaży pieniądza, państwo próbuje wprowadzić szerokie sterowanie gospodarką. Prawicowa doktryna monetaryzmu zakładająca, że państwo w celu ograniczenia inflacji musi ograniczać podaż pieniądza, jest rodzajem pierestrojki będącej w istocie systemem typu sowieckiego.

    Można nawet kwestionować nieomal powszechne prze-konanie o konieczności "stabilności cen", będącej jądrem mone-taryzmu i oczywiście jądrem projektu stworzenia w Europie wspólnej waluty. Mierzenie inflacji jest arbitralne. Dlaczego wybierać ten koszyk dóbr, a nie inny? Podobnie roszczenie, aby państwo mogło czy powinno utrzymywać stabilność wszystkich cen jest poza wszystkim nieco totalitarne. Pieniądz może zarów-no zwiększać, jak i zmniejszać swą wartość. Austriacka szkoła ekonomiczna opiera swe analizy dotyczące pieniądza, jako środ-ka wymiany, na niestabilności wpisanej w ludzkie życie i dzia-łanie. Pieniądz pojawia się jako względnie stały punkt odniesienia, aby radzić sobie z tą niestabilnością. Ale jak pod-powiada nam zdrowy rozsądek, nie istnieją przyczyny, dla któ-rych ceny powinny być stałe, mogą rosnąć lub spadać. Oczywiście, inflacja jest rzeczą złą, ale jest ona zawsze wyni-kiem działania państwa.

    Państwowa kontrola nad podażą pieniędzy oznacza również, że jego polityka skierowana jest w przeszłość, a nie w przyszłość. Zarządzanie obiegiem pieniędzy oparte jest na danych dotyczących tego, co zdarzyło się w gospodarce w przeszłości - ceny arbitralnie wybranego koszyka dóbr, koszty produkcji, koszty pracy i temu po-dobne. Natomiast polityka utrzymywania wymienialności waluty na złoto wymaga ochrony waluty, aby zapewnić zaufanie do niej użyt-kowników w przyszłości. To nie przypadek, że zawieszeniu wymie-nialności towarzyszy masowe narastanie długu, co oznacza po prostu, że zastawiamy przyszłość naszych dzieci w imię żyjących dziś obok nas ubogich.

    Wkraczając w istotę kontraktów, zawieszenie wymienialno-ści niszczy pojęcia obowiązku i osobistej odpowiedzialności. Pod-trzymuje pogląd, że można posiadać niezliczone prawa bez towa-rzyszących im obowiązków i że - zarówno w polityce, jak i ekono-mii -można stale coś zawdzięczać innym ludziom (społeczeństwu) nie dając im nic w zamian. Bezustanne żądanie "praw" (wiele z nich sprowadza się do żądania państwowego rozdawnictwa) bez uświa-damiania sobie obowiązków nie jest niczym innym niż żądanie ży-cia na koszt innych ludzi. Ponieważ "zobowiązanie do wypłaty okazicielowi" wciąż nieszczerze deklarowane na brytyjskich bank-notach, nie jest nigdy honorowane, żyjemy w świecie, w którym węgielny kamień wolnego rynku, przestrzeganie umów, jest lekce-ważony przez tę właśnie instytucję, która powinna wolny rynek utrzymywać.

    Europejski system walutowy

    Jak już widzieliśmy, upadek Europejskiego Systemu Walu-towego był nieuchronny. Waluty niewymienialne mogą jedynie zmieniać wartość jedna względem drugiej, ponieważ są one topor-nym wytworem kontrolującego je państwa. Ich wartość nie jest oparta na wartości żadnego dobra, lecz jedynie na polityce prowa-dzonej przez rząd i bank centralny. Próby ustalenia lub nawet po-wiązania wartości tych walut są zatem daremne.

    Każde porównanie pomiędzy parytetem złota i ESW jest zatem głęboko niewłaściwe. Ponieważ papierowe pieniądze są państwowym instrumentem sterowania gospodarką, opieranie kursu wymiany jednej waluty na kursie innej jest a fortiori opieraniem gospodarki i polityki jednego kraju na innym. Jak to wykazał Bernard Connolly, Mechanizm Kursów Wymiany Walut (ERM- Exchange Rate Mechanizm) zamiast odpolitycznić zarządzanie walutą upolitycznia go w najwyższym stopniu.53. Co więcej, rezultatem parytetu złota są całe stulecia wolnego od inflacji rozwoju, podczas gdy ERM spowodował dekadę poważnych kryzysów walutowych i wysokie bezrobocie. Parytet złota jest systemem samoregulacji, w którym narodowe i prywatne interesy tworzą naturalną równowagę i harmonię, natomiast ERM jest kartelem państw próbujących obłudnie udawać, że ich interesy są takie same, i dławiących w ten sposób swój rozwój gospodarczy.

    Z wielu przyczyn marka niemiecka zdobyła w ERM do-minującą pozycję (nawet jeżeli nie zakładano, że będzie funk-cjonować w tej roli), przez co kraje uczestniczące musiały zgodzić się na kopiowanie niemieckiej monetarnej (a zatem i gospodarczej) polityki, jeżeli chciały utrzymać parytet kursu wymiany z marką. Kraje podtrzymywały swoje członkostwo w Europejskim Systemie Walutowym (EMS), ponieważ uważały, że kopiowanie antyinflacyjnej polityki niemieckiego banku cen-tralnego pomoże im zmniejszyć własną inflację. Jednakże sys-tem ten zmuszał je przede wszystkim do utrzymywania wyższych stóp procentowych niż w Niemczech. Ponieważ waluty tych krajów były uważane za inflacyjne, rynek traktował je, szcze-gólnie na dłuższą metę, jako bardziej ryzykowne niż marka nie-miecka.

    Aby uczynić swe waluty bardziej atrakcyjnymi na rynku i jednocześnie utrzymać parytet z marką niemiecką, kraje te zmuszo-ne były utrzymywać wyższe niż dla niemieckiej marki stopy procen-towe. Miało to długoterminowy hamujący wpływ na ich gospodarki i chroniło niemiecką przewagę nad nimi. Niemcy zatem zyskiwały podwójnie. Po pierwsze, mając niedowartościowaną walutę zyski-wały jako eksporter, za co płaciły kraje posiadające walutę przewar-tościowaną. Po drugie odnosiły korzyści z niskich, krótko- i długoterminowych stóp procentowych, ponieważ ich konkurenci mieli je generalnie wyższe (Holadia i Austria były tu wyjątkiem).

    Było to przyczyną powtarzających się kryzysów, które nękały Europejski System Walutowy (ESM) przez cały czas jego istnienia. W 1981, 1983, 1986, 1992 oraz 1993 r. europejskie waluty zostały zmuszone do dewaluacji w stosunku do marki niemieckiej. Ostatnie dwa kryzysy były szczególnie dramatyczne. Pierwszy doprowadził do usunięcia funta i lira z ERM, drugi do rzeczywistego rozpadu samego ERM. (Dopuszczalne pasmo zmian zostało poszerzone od ± 2.25% do wielkiej i nieuzasadnionej niczym wartości ± 15%) W każdym przypadku rynki zachowywały przeświadczenie, że deflacyjny nacisk na nie niemieckie gospodarki był zbyt silny, aby przeciwstawić się stałym wysokim stopom procentowym, i spekulowały, że ich waluty będą dewaluować i redukować te stopy.

    EMS był nie tylko przedmiotem spekulacji, lecz czynnie ją pobudzał. Ogłaszając jakiego kursu są gotowe bronić, monetarne władze krajowe dawały rynkom łatwy cel. Jeżeli rynki prawidłowo domyślały się, że zagraża dewaluacja, zyski były ogromne, ponie-waż dewaluacje pojawiają się tylko po kryzysie. W czasie takiego kryzysu centralne banki wkraczają na rynek, aby kupić własną walutę po zawyżonej cenie. Im więcej waluty sprzedali handlarze centralnym bankom po zawyżonej cenie, tym bardziej prawdopodobne jest, że nastąpi dewaluacja (ponieważ rezerwy banku zaczynają maleć), i tym większe będą zyski. Jak stwierdziła Europa (po rozszerzeniu pasma do ± 15%), naciski te znikają natychmiast, gdy waluty przestają być chronione.

    Z drugiej strony ci przeciwnicy ERM, którzy twierdzą, że zmienne stopy są zgodne ze wspólnym rynkiem, są historycznie za-kłamani. Ten pogląd nie tylko nie akceptował faktu, że zmienne stopy są przejawem narodowych walut, również nie przyjmował do wiadomości, że kursy wymiany pomiędzy walutami europejskimi zostały ustalone, gdy podpisany został Traktat Rzymski, to znaczy na mocy Breton Woods. Stałe kursy wymiany były integralnym składnikiem wspólnego rynku od samego jego początku.

    Suwerenność

    Wielu Europejczyków uważa, że suwerenność państwowa zagrożona jest przez światową wymianę i rynki pieniężne. Twier-dzą, że w niezależnej światowej gospodarce nie jest możliwe pro-wadzenie nadal niezależnych od siebie polityk monetarnych. Twierdzą, że aby państwa mogły w większym stopniu działać razem niż osobno i przez to lepiej sprostać wymaganiom rynków, niezbędna jest unia monetarna.

    Prawie wszystko w tej argumentacji jest błędne. Po pierwsze błędnym jest twierdzenie, że państwa nie są już zdolne do prowadzenia niezależnej polityki monetarnej. Istnieje wiele krajów, które prowadzą niezależną politykę monetarną, a nawet te kraje, które należą do organizacji typu EMS, ograniczają ich pole manewru przez swą wolną, (suwerenną) zgodę.

    Po drugie, powiedzieć, że kraj jest "mało suwerenny" czy "słaby", ponieważ nie jest w stanie "stawić czoło rynkowi", oznacza godzić się, że rynek jest "czymś zewnętrznym". Pań-stwo prawa określa dokładnie zakres stosowalności relacji prawnych i rynkowych na swoim terytorium. Tym bardziej wpływ sił rynkowych - narodowych czy międzynarodowych - na politykę ich rządów jest jedynie naturalną konsekwencją gry, której reguł państwo prawa musi przestrzegać. Pokrycie w meta-lu gwarantuje, że rząd stwarza warunki przestrzegania swobod-nych umów między jednostkami przez określenie i zagwarantowanie prawne narodowej waluty w przeliczeniu na pewną ilość złota.

    Wyrażenie "suwerenność monetarna" jest pozbawione sen-su. Suwerenność nie jest częścią rządowej polityki w jakiejś dzie-dzinie, jest cechą definiującą konstytucyjnie niezależne państwo. Mówienie o suwerenności w tej czy innej kwestii jest błędem, po-nieważ suwerenność dotyka tylko problemu władzy. Powiedzieć, że państwo jest suwerenne, oznacza, że jest odpowiedzialne za obo-wiązujące na jego terytorium prawo i że jego konstytucja nie zmu-sza go do ulegania wyższemu autorytetowi.

    Przyczyną tego nieporozumienia jest fakt, że współczesne sprawowanie władzy państwowej w dziedzinie monetarnej ma w rzeczywistości więcej wspólnego z czystym użyciem siły niż z prze-strzeganiem prawa. W systemach niewymienialnych pieniędzy pań-stwo, aby manipulować gospodarką i tym samym wartością niezależnie zawartych umów, używa brutalnej siły. Oznacza to mię-dzy innymi, że polityka monetarna jednego państwa wpływa na inne - gospodarki narodowe są pod ogromnym naciskiem monetarnej polityki dominujących w danym regionie sił.

    Przeciwnie jest w systemie wymienialności waluty, to znaczy, jeżeli używana waluta jest towarem, monetarna polityka jednego państwa nie wpływa na inne. Siła i wiarygodność jakiejś waluty w przeliczeniu na złoto nie wpływa na siłę i wiarygodność samego złota. Monetarny reżim wymienialnej na metal waluty zwiększa, innymi słowy, praktyczną narodową autonomię. To właśnie dlatego Charles de Gaulle - wielki orędownik narodowej niezależności - twierdził, że klasyczny parytet złota jest warunkiem sine qua non narodowej suwerenności, do której przywrócenia wzywał w 1965 r.

    Jest to faktycznie miarą hipokryzji naszych czasów, że stu-lecie przedstawiające się samo jako era otwarcia, globalizacji i in-ternacjonalizmu popiera narodową politykę monetarną, jaką zwykle można napotkać tylko w czasie wojny. Tymczasem, dziewiętnaste stulecie, uważane zwykle za okres całkowitej narodowej autarkii, posiadało w rzeczywistości ponadnarodowy system monetarny, z wszelkimi ograniczeniami dowolności sprawowania władzy, jakie z niego wynikały.

    Określenie waluty w przeliczeniu na pewną wagę złota jest suwerennym aktem użytym dla określenia, czym ta narodowa walu-ta jest, porównywalnym z ogłoszeniem nowego składnika prawa kontraktowego. Umożliwia to obywatelom i mieszkańcom kraju określenie ich cen w oficjalnych monetarnych jednostkach, o któ-rych zdrowie rząd zobowiązany jest się troszczyć. Tylko na tej pod-stawie może być utworzony zdrowy system kredytowy.

    Nieścisłe jest zatem mówienie o suwerennym narodowym prawie do wypuszczania waluty. To, co jest przedstawiane jako su-werenne prawo, w rzeczywistości nie jest niczym innym niż obo-wiązkiem władcy zapewnienia zdrowia waluty będącej w obiegu w państwie. Chociaż na monetach zawsze były umieszczane głowy królów i cesarzy, nie oznaczało to, że mają oni prawo igrać sobie z walutą. Oznaczało to raczej, że moneta jest wypuszczona pod ich panowaniem i gwarantowana przez ich władzę.

    Zawieszenie wymienialności jest zatem nadużyciem suwerenności przez rząd, który zwalnia się z obowiązku przestrzegania prawa i pozostawania w jego mocy. Ale kiedy narodowa suwerenność państwa jest uzurpowana, uzurpator nie jest uważany za prawowitego władcę. De Gaulle nie uznał rządu marszałka Petaina, ponieważ doszedł on do władzy po klęsce i rządził tylko za przyzwoleniem okupacyjnych władz. Przyjmując rozkazy od Niemców nie mógł być traktowany ani jako suwerenny, ani jako prawowity. Podobnie wojna domowa w Anglii toczyła się o to, czy król powinien utrzymywać sam pełnię suwerennej władzy czy powinien sprawować ją za pośrednictwem parlamentu. Zwycięstwa Cromwella, a w szczególności Wilhelma Orańskiego nad Jakubem II ustaliły doktrynę znaną jako "suwerenność parlamentu". Władza nie sprawowana poprzez parlament uważana jest za sprawowaną nielegalnie. Charakterystyczne jest, że chociaż w reżimie niewymienialności polityka monetarna daje rządowi ogromny zakres władzy nad całym systemem kredytowym i całą gospodarką, i to władzy sprawowanej bez udziału albo przy minimalnym udziale parlamentu, fakt nielegalności tej władzy nie jest na ogół rozumiany.

    Konstytucyjne implikacje europejskiej unii walutowej

    Chcemy politycznej unifikacji Europy. Jeżeli nie ma unii monetarnej, nie może być unii politycznej, i vice versa
    KANCLERZ KOHL54

    Wspólna waluta jest potężnym czynnikiem zjednoczenio-wym. Przeciwnicy zjednoczonej Europy mają co do tego ra-cję. Jestem przekonany, że euro doprowadzi do europejskiego rządu gospodarczego.
    KAREL VAN MIERT, EUROPEJSKI KOMISARZ DO SPRAW KONKUREN-CJI.55

    Ponieważ narzucanie wymuszonej waluty powoduje poważne naruszenie równowagi konstytucyjnej na rzecz władzy wykonawczej i na szkodę systemu prawnego, jasne jest, że wprowadzenie wspólnej europejskiej waluty ma wielkie konstytucyjne następstwa. Stworzenie w Europie unii monetarnej jest przeniesieniem bardzo ważnej władzy wykonawczej z państw narodowych na Europę. To przeniesienie może być tak wielkie, że państwa członkowskie przestaną być samorządnymi jednostkami. Nie będą już miały prawa do samodzielnego zarządzania przez podejmowanie niezależnych decyzji ekonomicznych. Chociaż wspólna waluta nie może formalnie stworzyć nowego państwa, stworzy je faktycznie.

    Skupienie europejskiej polityki monetarnej w rękach nieza-leżnego europejskiego centralnego banku pod nieobecność właści-wie ustanowionego państwa będzie sprawowaniem monetarnej władzy bez żadnej kontroli parlamentarnej. Nie jest nawet jasne, czy ta władza będzie sprawowana z jakimkolwiek formalnym przy-zwoleniem - jawnym zamiarem kanclerza Kohla było wprowadze-nie wspólnej waluty, aby uczynić Unię Europejską nieodwołalną. Oznacza to, że nie przewiduje się, aby państwa członkowskie były w stanie odwołać swa zgodę na unię monetarną. Jak to powiedział prezes Bundesbanku: "Z drogi do unii monetarnej nie ma powrotu".56

    Ta nieograniczona władza jest nie tylko powierzona nie podlegającej kontroli instytucji, ale nie jest ona nawet ujęta praw-nie. Podstawową powinnością Banku Centralnego będzie "stabili-zowanie cen", ale co to oznacza, nie jest nigdzie ujęte w traktacie. Statut Bundesbanku też wymaga, aby dążył on do tego samego celu, ale niemiecka inflacja będąc podobnie nieokreślona najczęściej wy-nosiła około 5%, a nie zdarzało się, żeby wynosiła 0%. Inaczej mó-wiąc model (niemiecki), na którym oparty jest taki Centralny Bank, różni się zasadniczo od modelu Banku Nowej Zelandii, gdzie cen-tralny bank jest kontrahentem rządu zobowiązanym do utrzymania inflacji na ustalonym poziomie. Jeżeli to się nie uda, dyrektor banku ma obcięte pobory i może stracić pracę. W przeciwieństwie do tego, bankierzy z Europejskiego Banku Centralnego mają wysokie pobo-ry, gwarantowane emerytury i nie mogą być wylani z pracy.

    Czasami polityczne decyzje centralnego banku są słuszne. Słusznym jest na przykład, że bankier obarczony obowiązkiem utrzymywania stabilności cen decyduje się raczej pilnować monetarnego reżimu niż troszczyć o krótkoterminowy wzrost. Ale czasami - jak to zwykle bywa z władzą sprawowaną bez ograniczeń - władza bankierów nie jest sprawowana w sposób prawomocny. Bundesbank na przykład wielokrotnie przechwalał się, zapewniając, że jego władza nie jest zależna ani od Bonn, ani od obcych rządów. Współdziałał jednak z rządem w Bonn, realizując przede wszystkim cele polityki zagranicznej kanclerza Kohla, jakimi było stworzenie unii politycznej pomiędzy Niemcami, Francją i krajami Beneluksu. To dlatego poprzedni kanclerz niemiecki Helmut Schmidt twierdził, że Bundesbank ma w świecie polityki większe wpływy niż niemiecki minister spraw zagranicznych.

    To wszystko pokazuje, że już samo istnienie banku central-nego, niezależnie od jego statutu, jest świadectwem kontroli pań-stwa nad systemem finansowym. Jak nie omieszkał pokazać jasno przykład Bundesbanku, w obrębie unii monetarnej nie da się rze-czywiście osiągnąć stabilności monetarnej bez spójnych fiskalnych ram. Inaczej mówiąc - jeżeli ma funkcjonować unia monetarna, niezbędna jest unia polityczna, gdyż polityka monetarna nie może być prowadzona in vacuo. Jak to przekonywująco pokazano, dzie-więtnastowieczne unie walutowe załamywały się często z przyczyny finansowej niestabilności uczestniczących w nich stron.57 To, co było prawdą wówczas, jest teraz jeszcze bardziej prawdziwe, po-nieważ swobodna polityka monetarna ma większe znaczenie w ca-łościowym ekonomicznym zarządzaniu, niż miała za czasów parytetu złota.

    W rezultacie, pewne instytucje - takie jak zaproponowana 1995 r. przez niemieckiego ministra finansów Theo Waigela "Rada Stabilności" lub sam traktat z Maastricht - które umożliwiają Ra-dzie Europejskiej nakazywanie państwom, aby zmniejszyły swój deficyt, są przykładem potężnego transferu politycznej władzy do centralnych organów Europy. Nie jest to kwestia podporządkowania się bezosobowym regułom dobrej gospodarki, takim jakie wprowa-dza zgodny z siłami rynkowymi parytet złota, lecz raczej pozwole-nie europejskim instytucjom na rządzenie europejskimi państwami członkowskimi. Stwierdzenie niemieckiego ministra finansów w 1995 r., że aby zakwalifikować się do EMU (Europejskiej Unii Mo-netarnrj) Belgia powinna przyspieszyć prywatyzację, pokazuje ja-sno, do jakiego stopnia wzajemnych wpływów prowadzi unia gospodarcza i monetarna.

    Przekazanie na tych zasadach Europie ogromnej ilości ekonomicznych decyzji jest niebezpieczne dla demokracji. Władza będzie w ten sposób podzielona pomiędzy trzy instytucje nie podlegające konstytucyjnej odpowiedzialności. Są to Centralny Bank, Rada Ministrów i Komisja Europejska. Zamiast tego szansą dla Europy powinno być zmuszenie jej rządów, aby wydawały tylko to, co zebrały w postaci podatków, a można to osiągnąć dzięki właściwie sformułowanym prawom.

    Umiarkowana propozycja

    Ten tom gromadzi i powtarza wszelkie błędy dotyczące stan-dardów wartości i waluty. Jego autorzy opłakują ciemnotę stulecia stosującego standard przyjęty za panowania królo-wej Elżbiety, standard, który uważają obecnie za całkowicie niewłaściwy jako miara wartości, biorąc pod uwagę zakres naszego handlu oraz wzrost liczby i wielkości finansowych transakcji. Z równą słusznością mogą się skarżyć, że choć dzięki ukończeniu linii kolejowych rozwinęło się podróżowa-nie, stopa nadal jest stosowana jako miara długości.
    SIR ROBERT PEEL, PRZEMÓWIENIE Z 6 MAJA 1844 R. W IZBIE GMIN, ATAKUJĄCE PRZECIWNIKÓW JEGO PRAWA BANKOWEGO58

    Typowym dla europejskiej ideologii jest przechwytywanie dobrych argumentów i kierowanie ich w obronie złych spraw. Do-brą rzeczą jest na przykład chęć odpolitycznienia zarządzania pie-niędzmi, ale centralny bank i wspólna waluta pomyślane jako łom wymuszający polityczną integrację Europy mogą je tylko w najwyż-szym stopniu upolitycznić. Dobrą rzeczą jest stabilność cen, ale tej stabilności nie osiągnęła marka niemiecka i nie będzie jej miało eu-ro. Dobrą rzeczą jest mieć pewien punkt wspólnego odniesienia dla handlu, ale wspólna europejska waluta nie tylko podzieli wspólny rynek pomiędzy te kraje, które są w unii monetarnej, i te, które są na zewnątrz tej unii, ale spowoduje również oddzielenie Europy od reszty świata. Wszystkie te argumenty, które wiążą potrzebę handlu z potrzebą wspólnej waluty, są wewnętrznie sprzeczne - ich lo-giczną konsekwencją jest waluta światowa, a nie europejska.

    Zamiast zajmować się degradacją światowego systemu monetarnego Europejska Unia Monetarna umocni tylko status quo niewymienialnych walut. Nie ulepszy ona europejskiego systemu monetarnego ani nie odpowie na destrukcyjne finansowe i gospodarcze konsekwencje międzynarodowego monetarnego nieładu. Nie doprowadzi do zniesienia uprzywilejowania dolara ani nie zmusi banków emisyjnych do przywrócenia normalnych zasad prawnych przez zlikwidowanie ich przywileju niepłacenia długów i tworzenia z niczego niewymienialnych pieniędzy.59

    Są dwie możliwości powrócenia do liberalnego, międzyna-rodowego, monetarnego ładu. Pierwszą możliwością jest stworzenie równolegle do narodowych europejskich walut wspólnej europej-skiej waluty opartej na złocie. Taka waluta byłaby nie tylko na-prawdę politycznie neutralna i obiektywna, byłaby także silniejsza, niż była marka. Taka równoległa waluta mogłaby pojawiać się stop-niowo, zgodnie z życzeniami ludzi i potrzebami rynku. Banknoty i depozyty mogłyby być emitowane przez europejski bank centralny, narodowe banki centralne i banki handlowe jako wymienialne na złoto ecu. Można się spodziewać, że pojawienie się w Europie zło-tej waluty zachęciłoby Stany Zjednoczone do przywrócenia pokry-cia w złocie dolara, co i tak obiecywał zrobić republikański kandydat Steve Forbes. Jack Kemp, partner Boba Dole'a, także po-piera parytet złota.

    Inną możliwością jest zlikwidowanie niewymienialności na-rodowych europejskich walut. Zmusiłoby to automatycznie naro-dowe systemy monetarne do podporządkowania się prawom rynku i prawom dotyczącym kontraktów. Rozwiązanie to w przeciwień-stwie do poprzedniego nie spowoduje pojawienia się jednej euro-pejskiej waluty. Przewagą tego rozwiązania jest poddanie monetarnego porządku kontroli parlamentu zamiast powierzania realizacji monetarnej polityki rządowi lub centralnemu bankowi.

    Takie rozwiązanie mogłoby być spójne z planem stworzenia wspólnego europejskiego rynku. Wolny rynek jest zdefiniowany przez konkurencję pomiędzy producentami i swobodny wybór konsumentów. Zastąpienie różnych narodowych walut w obrębie wspólnego rynku jedną wspólną walutą nie może zwiększać konkurencji, wręcz przeciwnie, zmniejsza ją. Monetarna integracja spójna z duchem wspólnego rynku powinna dać obywatelom Europy większy, a nie mniejszy wybór walut. Legalny środek płatniczy powinien być wymienialny na wszystkie europejskie waluty, a konsument miałby możliwość wybrania, której waluty chce użyć.

    Sposobem wprowadzenia tego drugiego rozwiązania w Wielkiej Brytanii byłoby wypuszczenie przez Królewską Mennicę złotego suwerena i banknotów w postaci funtów wymienialnych na te monety. Bank Angielski mógłby być sprywatyzowany, zreduko-wany do swej czysto kontrolnej funkcji psa łańcuchowego dla lon-dyńskiego City, lub poddany właściwej parlamentarnej kontroli za pośrednictwem specjalnie utworzonego w tym celu komitetu.

    Tylko wtedy zasady rynkowe, czyli zasady prawa, będą mo-gły zostać wprowadzone w dziedzinę, która jak dotąd pozostaje dla nich niedostępna. W ten sposób mogłyby zostać zrealizowane cele Richarda Cobdena, dziewiętnastowiecznego skrajnego zwolennika wolnego rynku. Utrzymuję, że wszelkie pomysły regulowania waluty są ab-surdalne. Wszelkie sposoby regulowania waluty i zarządzania walu-tą też uważam za absurd; waluta powinna regulować się sama; musi być regulowana przez rynek i światowy handel. Nigdy nie pozwo-liłbym bankowi Angielskiemu czy bankom prywatnym robić tego, co nazywane jest zarządzaniem walutą (...) Nigdy nie pozostawiłbym regulowania ilości waluty swobodnej decyzji jednostek, niezależnie od tego na jaką zasadę czy standard by się powoływały.60

    Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone

    strona główna